Artur Szpilka definitywnie odrzucił możliwość powrotu do świata freak fightów. W najnowszym wywiadzie uderzył też w „pseudo gangsterów”.
Zawodnik wagi ciężkiej KSW ma za sobą jednorazowy epizod w zawieszonej organizacji High League. „Szpila” zgodził się na wypożyczenie do freak fightów, co sam nazywał przygodą. Nie udało mu się jednak przez to przejść suchą stopą. Ba, od czasu pojedynku z Denisem Załęckim minęły już dwa lata, a panowie nadal często zaczepiają się w social mediach.
Szpilka o freak fightach i „pseudo gangsterach”
Były pięściarz to od lat jedna z najbarwniejszych postaci polskich sportów walki. Z tego tytułu byłby łakomym kąskiem dla kolejnych freakowych organizacji. Jak przyznał, FAME MMA kontaktowało się z nim w celu wybadania możliwości występu podczas gali na PGE Narodowym.
– Miałem propozycję na Narodowym – powiedział Artur Szpilka w rozmowie z Karolem Garncarzem. – Rozmawiał z Pasternakiem, powiedziałem, że jeżeli sytuacji mnie do tego nie zmusi, to nigdy mnie tam nie zobaczycie.
Szpilka nie odpowiedział twierdząco na pytanie, czy jego zdaniem era freak fightów dobiega końca. Były pięściarz przyznał jednak, że ma nadzieję, że wkrótce do tego dojdzie. „Szpili” mocno nie podoba się fakt, iż często na konferencjach są poruszane tematy około kryminalne, jak „60-tki”, „konfidenci” i tym podobne.
– Mam nadzieje, że tak, bo to przechodzi jakiekolwiek granice. To straciło smak rok temu i idzie równią pochyłą. Są zawodnicy, którzy zmienili życie dzięki temu, są tam normalni ludzie, ale są też pseudo gangsterzy. Gadają o rzeczach, o których nie mają pojęcia. Ludzie przez to nabierają takiego zdania, jakie jest.
Szpilka zauważył też, że o ile wcześniej patrzono na same walki, tak teraz głównie wszystko rozchodzi się o „dymy” i awantury na konferencjach.
– Ludzie chcą zobaczyć, jak ich ktoś oklepie, albo co znowu wymyślą i budzą zainteresowanie. Niestety nie gadamy o tym, kto wygrał, kto zmienił swoje życie, tylko co ktoś głupszego zrobił na konferencji. To jest przykre.