Szef KSW zadowolony z walki De Friesa. Odpowiedział na szpilkę wbitą przez Bartosa!

Martin Lewandowski jest zadowolony z przebiegu walki Phila De Friesa z Augusto Sakaiem. W najnowszym wywiadzie skomentował też wpis Adriana Bartosińskiego wbijający szpilkę w szefów KSW.

Co-main eventem ostatniej gali największej polskiej organizacji MMA było starcie o pas kategorii ciężkiej. Phil De Fries w 10. obronie tytułu zmierzył się z Augusto Sakaiem, którego pokonał przez decyzję sędziów.

Starcie delikatnie mówiąc nie zachwyciło jednak publiczności. Brazylijczyk nie dał się sprowadzić Brytyjczykowi na matę, przez co oglądaliśmy bardzo dużo klinczu. Uszczypliwie na to zareagował Adrian Bartosiński, który na portalu X (Twitter) opublikował poniższego mema.

„Bartosowi” nie podoba się, iż podczas, gdy on jest krytykowany za nadmierne klinczowanie, inaczej rozpatruje się to w kontekście De Friesa. W wywiadzie dla Artura Mazura Martin Lewandowski zaprzeczył, by w KSW panowały podwójne standardy. Przyznał jednak, że nie zamierza krytykować Anglika.

Tutaj trzeba wziąć pod uwagę to, że nigdy ta walka, mówimy w kategorii ciężkiej, nie będzie tak dynamiczna. Przynajmniej ja, widząc, dwóch walczących w ciężkiej, nie oczekuję takiego dynamitu, jak w innej kategorii wagowej. Po prostu ci ciężsi ruszają się wolniej, więc to jest pierwsza rzecz.

Druga, ona oczywiście była monotonna pod względem pewnej taktyki, którą przybrał Phil, natomiast tam cały czas coś się działo. A nawet jak się nie działo, to od razu sędzia wznawiał pojedynek na środku, więc to też jest, na przykład, taka rzecz. Przy tego typu pojedynkach, gdzie wiemy, że zawodnicy, mówiąc tak kolokwialnie, trochę przymulają, ja nawet jestem skłonny pogadać z sędziami, żeby częściej wyciągali, rozrywali.

Lewandowski przyznał też, że rozmawiał z Philem De Friesem i zasugerował mu, by w kolejnych starciach starał się walczyć bardziej efektownie. Jako przykład podał uwielbianego przez wszystkich Michała Materlę.

Oczywiście można mieć inne oczekiwania, natomiast mówię, to też jest walka w kategorii ciężkiej. Natomiast ona nie była oczywiście jakaś super atrakcyjna, ale porównanie z „Bartosem”… Oczywiście Bartos zrobił na koniec piękne poddanie i za to brawa, przyznaliśmy mu zresztą bonus za to, więc to nie jest tak, że my nie zauważamy takich rzeczy, czy byliśmy jakoś obrażeni na niego. Natomiast całościowy odbiór walki, myślę, też był podobny. Ludzie gwizdali, byli niezadowoleni i mnie na pewno nie jest miło słuchać takich gwizdów.

Konkludując szef KSW nie zgodził się, by co-main event KSW 95 był nudniejszy, niż walka wieczoru KSW 94, czyli pojedynek Bartosiński vs. Michaliszyn.

Ale to musielibyśmy porównać, bo teraz myślę, że też każdy ma trochę inny obraz. Jedni oglądali na żywo, drudzy przed telewizorami, oglądali w powtórkach, mając już w głowie jakieś tam myśli.

Zresztą ta cała, nazwijmy ją „aferką z Bartosem”, wynikała też trochę z informacji… Jego odezwa, coś tam się działo zakulisowo, więc… To nie chodziło o walkę tylko i wyłącznie, tylko się nazbierało wiele różnych elementów. Dlatego mówię, że ta nasza rozmowa konstruktywna i edukacyjna wyszła naprawdę fajnie i myślę, że nie tylko ja, ale państwo też będziecie się cieszyli już nowym Bartosem.