Martin Lewadnowski nie szczędził słów wypowiadając się o Tomaszu Adamku w najnowszym wywiadzie. Szef KSW wrócił pamięcią do gali Epic, na której zobaczyliśmy powrót „Górala”.
Jak dobrze pamiętamy, po latach rozbratu z ringiem Tomasz Adamek pojawił się w klatce FAME MMA, gdzie został zaprezentowany jako nowy nabytek organizacji. Wielką niewiadomą było, z kim pięściarz miałby się zmierzyć. Ochotę na konfrontację z nim wyraził Mamed Khalidov, który jednak nie miał zamiaru gościć w świecie freak fightów.
FAME wykonało ukłon w stronę KSW oraz kibiców i zgodziło się, by to właśnie w okrągłej klatce „Góral” zaliczył pierwszy po latach pojedynek. Widać było po nim sporo sportowej rdzy, ale ostatecznie zwyciężył po kontuzji Mameda.
Martin Lewandowski o walce Tomasza Adamka
Khalidov wielokrotnie wspominał o rewanżu, ale nieprzychylnie w kierunku tegoż spoglądał Martin Lewadnowski. Choć zaraz po gali KSW Epic szef organizacji chwalił wyniki sprzedażowe, to później przyznawał, że męczy go ciągłe gadanie Adamka o „dudkach”.
Lewandowski nie ma zamiaru odzywać się ponownie do legendy polskiego boksu, o czym opowiedział Arturowi Mazurowi w programie „Klatka po klatce”. Przyznał tam też, że wkład „Górala” był dość niewielki, a głównym koniem pociągowym wydarzenia był sam Mamed Khalidov:
– Nie byłem zainteresowany ponowieniem kontraktu, czy zaoferowaniem kolejnej walki Tomaszowi Adamkowi. Jego nośność przy gali KSW Epic była niewielka. Tamtą galę sprzedawał Mamed Khalidov. Koniec, kropka. Mówimy Epic.
– Nie chcę powiedzieć, że on tam był dodatkowo, bo sama formuła Epic była ciekawa. Ale Tomek Adamek grał tam drugie tło.
– Nie byłem jakimś entuzjastą zatrudniania Adamka i dlatego go nie ma. Bo gdybym uznał, że jest w nim potencjał, to mamy bokserów i kickbokserów, z którymi byśmy go zestawili. Nie siedzi w naszym biurze. To ciągnął Mamed.