
Szef organizacji GROMDA, Mariusz Grabowski, gościł w studiu Fansportu TV, gdzie odniósł się do ostatniej walki w formule Trójkąta Bermudzkiego, jaka odbyła się na gali Prime Show MMA.
Niecodzienna formuła pojedynku z miejsca zdobyła uznanie fanów freak fightów. Zasady Trójkąta Bermudzkiego są proste: trzech zawodników wchodzi do klatki, a co minutę jeden z nich schodzi na krótką przerwę. Gdy któryś z uczestników odpadnie, pozostała dwójka walczy bez limitu czasowego – aż do wyłonienia zwycięzcy.
Na ostatniej gali w tym formacie zmierzyli się Marcin Siwy, Kacper Miklasz oraz Łukasz Parobiec. Dwaj ostatni to zawodnicy dobrze znani kibicom GROMDY, co szybko zostało wykorzystane przeciwko nim. Widzowie zarzucili im, że podczas starcia „oszczędzali się” nawzajem, mimo że w walkach na gołe pięści zawsze słynęli z nieustępliwości i charakteru – cech wysoko cenionych przez szefa GROMDY.
Mariusz Grabowski o Trójkącie Bermudzkim i słowach Macieja Turskiego
W sieci pojawiły się również spekulacje, że Miklasz i Parobiec mieli się rzekomo dogadać, by wspólnie wyeliminować Siwego. Obaj stanowczo temu zaprzeczyli, tłumacząc, że nie było żadnej ustawki, a ewentualne skupienie się na pięściarzu wynikało jedynie z przyjętej strategii.
Całą sytuację skomentował Mariusz Grabowski w rozmowie z Michałem Tuszyńskim. Promotor odniósł się także do wypowiedzi komentatora GROMDY, Macieja Turskiego, który ostro skrytykował zachowanie zawodników:
– Wiesz co, odniosę się do tego co mówił Maciek Turski. Jeśli Maciek mówi o sportowej walce, to ja nie widziałem sportowej walki, żeby występowało trzech zawodników. Sportowa walka, nawet na ulicy, to zawsze jest 1 na 1. Tu była hybryda 1-1-1 i nie wiem, jak to podciągać pod sport? Jeśli chcesz coś mówić o zasadach, szacunku i sporcie, trzeba iść na sportową galę. A tutaj, jak ktoś ustala jakąś tam strategię, to myślę, że bardzo dobrze.
Grabowski podkreślił też, że freak fighty rządzą się swoimi prawami:
– Dziwią mnie zachowania niektórych osób, które w federacjach freakowych chcą wprowadzać sport. Często rozmawiamy i ja mówię, że sport ciągnie freaki do dołu. Ludzie we freakach chcą oglądać freaki, a nie układanki, czy kalkulacje. Czasem w walkach, nie chcę wymieniać nazwisk zawodników, wychodzą do walki i kalkulują, nie podejmują walki i też ludzie gwiżdżą. A tu raptownie jest: „hurra, co to się wydarzyło…?!”.