Szczerze wyznanie Artura Szpilki: „Nie kryję, że było ciężko. Nie wiem, czy to była depresja, czy nie, ale…”
Artur Szpilka w najnowszym wywiadzie, jaki udzielił portalowi Interia, wspomniał o trudnym okresie w swoim życiu. Pięściarz przyznaje, że od walki z Radczenką „było ciężko”.
Artur Szpilka powróci na ring 30 maja i w nowopowstałej kategorii wagowej do 101,6 kg zmierzy się z Łukaszem Różańskim. Stawką pojedynku będzie pas WBC Bridgerweight International, a zwycięzca być może będzie miał szanse na starcie o pełnoprawny tytuł mistrza świata.
– Praca wre. Teraz jest naprawdę ciężko. Ale jest takie powiedzenie, że jak wybrałeś sobie drogę na sam szczyt, to nie narzekaj, że masz pod górkę. Przełożenie walki o tydzień później jest jednak jakimś problemem. Czekają mnie kolejne ciężkie treningi i sparingi. Pewne rzeczy trzeba poprzestawiać.
– Jest tym bardziej ciężko, bo nasza walka jest już przekładana kolejny raz. Z drugiej jednak strony fajnie, że będziemy walczyć w obecności kibiców. Co prawda do hali wejdzie tylko 25 procent publiczności, ale przecież dla nich to robimy – powiedział w rozmowie z Interia.
Dla Szpilki będzie to 29 walka w karierze. Dotychczas wygrał 24 pojedynki, w tym 16 przez nokaut. Ostatni raz walczył z Serhijem Radczenko, a decyzja o zwycięstwie Polaka wywołała sporo kontrowersji. Po tym pojedynku pięściarz musiał przejść operację. Nie ukrywa, że ból barku i komentarze po ostatniej walce sprawiły, że przechodził trudne chwile.
– Nie kryję, że było ciężko. Nie wiem, czy to była depresja, czy nie, ale nikomu nie życzę, aby był w takim stanie jak ja. Wpływ na to miało kilka rzeczy, począwszy od tej całej machiny różnych opinii po mojej walce z Radczenką. Mam generalnie w nosie opinie innych ludzi, ale pewna machina ruszyła – wyznał.
– Do tego przeszedłem ciężką operację barku. Nie mogłem w nocy spać. Wstawałem o czwartej w nocy. Nikomu nie życzę operacji barku. To jest ból nie do opisania. Była prawdziwa masakra. Szedłem pod prysznic, bo nie mogłem wytrzymać z bólu. Od czternastego roku życia trenuję po dwa razy dziennie, a wtedy nie mogłem trenować, nawet na spacer z moimi kochanym psem nie mogłem wyjść – dodał.