UFC

Szczery Adesanya po obronie pasa: „Mój występ? Trójka z plusem.”

Za nami hitowa gala UFC 263, gdzie Israel Adesanya pokonał jednogłośnie Marvina Vettoriego. Po gali usiadł z kawałkiem pizzy i odpowiadał na kolejne pytania dziennikarzy.

„Powoli akceptuję ten występ”

Adesanya zdemolował Włocha na przestrzeni pięciu rund. Sędziowie jednogłośnie orzekli wynik punktując walkę 50 do 45. Ze swojego występu nie jest jednak do końca zadowolony.

Powoli dociera do mnie, że był to dobry występ. Wiesz, chciałem bardziej obić mu twarz… Ale brawa dla jego sztabu, widzę poprawę w jego boksie. Ale to wciąż za mało na mnie.

Muszę jeszcze obejrzeć ten pojedynek. Wiecie, taka chwila dla mnie, żeby zobaczyć to na spokojnie. Cieszę się, że czerpałem radość z oktagonu i wygrałem każdą rundę… Ale siebie oceniam na 3+.

Rozwój nie tylko techniczny

The Last Style Bender” poruszył kwestię swojego rozwoju, jako zawodnika, ale też człowieka.

Nie bałem, wiedziałem co będzie chciał zrobić. A ja chciałem pokazać moje umiejętności grapplerskie, po to nad nimi ćwiczyłem. W sumie mój ulubiony moment z tej walki to było wtedy, jak był za moimi plecami i próbował dopiąć duszenie. Nawet nie czułem zagrożenia. Odwróciłem się, złapałem go za szyję, spojrzałem w oczy i powiedziałem „boisz się”. Widziałem jak dusza z niego ulatuje! Serio, poszukajcie tego momentu!

– Po walce z Janem musiał zaakceptować porażkę. W ten sposób się rozwijasz. Akceptujesz przegraną, wyciągasz wnioski i stajesz się lepszym. Takie jest życie.

Szacunek? Kwestia sporna

Często zawodnicy po walce wymieniają uprzejmości, godzą się. Piękny obrazek mieliśmy po co-main evencie, kiedy Deiveson Figueiredo uniósł nowego mistrza w górę. Czegoś takiego ze świecą szukać po walce wieczoru…

Sprawdź!  Nate Diaz odpowiada na wyzwanie. "Nie obrażajcie mnie propozycją walki z żółtodziobem."

– Czy go szanuję? Hmm… Przyjął moje ciosy, ale przyjęcie obrażeń nie równa się zdobyciu szacunku. Wiesz, po walce powiedziałem mu: „Przyznasz, że TO starcie wygrałem”, a on mi na to „tę walkę?! TĘ WALKĘ?! Ja wygrałem!”. Pfff, odpuściłem. Musisz wierzyć w siebie, ale to… wow, to była przesada.

Życzę mu, żeby się podniósł. Ale musi zaakceptować przegraną. Niech spojrzy w lustro jutro, czy w inny dzień w tygodniu i niech powie do siebie „Izzy mnie pokonał. Jest ode mnie lepszy i skopał mi d***pę. Ale wyjdę z tego lepszy”.

Mistrz przyznał, że szybko chce wrócić do oktagonu. Najchętniej zawalczyłby w Auckland w Nowej Zelandii, ale w czasach pandemii jest to problematyczne. Pewny jest jednego – chce walczyć jeszcze w tym roku.

– Ja nie pier***olę jak inni: „jestem aktywny, mogę walczyć cały czas!”. Ja nie gadam, ja robię. Walczyłem trzy razy w przeciągu ostatnich dziewięciu miesięcy. Chciałbym aby starcie z Whittakerem odbyło się w Auckland… Ale zobaczymy jak to będzie. Może zmierzymy się gdzieś w Ameryce. Zobaczymy.

Źródło: UFC

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.