
Natan Marcoń odniósł się do reakcji Marcina Różalskiego na jego ostatnią zaczepkę. Freak fighter potwierdził, że jest gotów przyjechać do „Różala” na sparing – i nawet chciałby przekuć to w coś pozytywnego.
Niespodziewanie to właśnie popularny „Kraken” wywołał byłego mistrza KSW w programie promującym galę FAME 28: ARMAGEDON. Różalski od lat otwarcie krytykuje środowisko freak fightów, a Marcoń wytknął mu, że sam pojawiał się przy okazji pierwszych eventów, a nawet zasiadał w roli komentatora.
Młody zawodnik z Gliwic poszedł jeszcze dalej, deklarując, że byłby w stanie pokonać „Różala” w boksie. Wojownik z Płocka odpowiedział w swoim stylu – publikując na Instagramie krótką rolkę z pistoletem leżącym na macie oraz nagranie, na którym oddaje mocz.
– Spodziewałem się takiej odpowiedzi – skwitował Marcoń w rozmowie z MMA–BNB.
Marcoń gotów na sparing z Różalskim: „Odpalimy kamerę, a dochód trafi na zwierzaki”
W rozmowie z Mateuszem Mściwujewskim ze wspomnianej redakcji Marcoń przyznał, że reakcja Różalskiego niespecjalnie go zdziwiła.
– Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Nie obrażając go, ale to jest patus. To jet patus. On chyba sam ma jakąś… No, to jest patus. Sam ma jakąś przeszłość ciężką. To jest osoba wywodząca się z patologii. Jedynie, fajnie, szanuję go za to, że pomaga zwierzętom. I za to, że był dobrym sportowcem, bo aktualnie jest kontuzjowanym emerytem z problemami z prostatą.
Jak ujawnił freak fighter, kontaktowała się z nim również partnerka Różalskiego, przesyłając lokalizację i zaproszenie na sparing – choć pełnej treści wiadomości Marcoń nie chciał przytaczać.
– Ja go zaprosiłem na sparing, bo mnie mój przyjaciel Michał Pasternak zapytał, czy jakby mi wysłał adres, to bym przyjechał. Powiedziałem, że tak. Wysłał adres, tylko nie podał terminu – powiedział Natan.
– Ja jestem w stanie tam pojechać po walce, tylko niech mi po walce przez tydzień poda konkretny termin – kiedy tam przyjechać i ja przyjadę, to się zmierzymy… lub zrobimy to charytatywnie. Włączymy jakąś kamerę i cały dochód zrobimy na zwierzaki, na jego, albo kogoś innego fundację – kontynuował. – Ja jestem na to jak najbardziej chętny, więc… czekam. Czekam. Nie będę dłużej niż tygodnia po walce zostawał w Polsce, bo tu nie jest moje miejsce do życia. Żyję gdzieś indziej.
Na ten moment wydaje się jednak, że konfrontacja w Różalandzie nie dojdzie do skutku. „Kraken” może tłumaczyć się brakiem terminu lub innymi planami, a trudno oczekiwać, by Różalski z pełną otwartością wysłuchał tłumaczeń gliwiczanina dotyczących jego „performansu”.