Pudzianowski przypomina swoje zasługi: „MMA w Polsce było, ale nie istniało”

Mariusz Pudzianowski po raz kolejny podkreślił wszystkim swoje zasługi dla rozwoju nadwiślańskiego MMA.
Po wielu tygodniach dyskusji i obracania się w sferze plotek i domysłów, wreszcie poznaliśmy kolejny krok w karierze „Pudziana”. Były strongman, który w ostatnim czasie mocno flirtował ze światem freak fightów, raz jeszcze wstąpi do okrągłej klatki.
Mariusz Pudzianowski wystąpi na gali XTB KSW 105, która w przyszłym miesiącu będzie miała miejsce w Gliwicach. Jego oponentem będzie również były strongman, angielska „Bestia”, Eddie Hall.
Całą rozpiskę tego wydarzenia obstawisz u bukmachera FORTUNA. Nowi użytkownicy pierwszy zakład obstawią bez ryzyka do 100 zł, a na start otrzymają darmowe 30 zł za depozyt i rejestrację.
Mariusz Pudzianowski przypomina swoje zasługi dla MMA
Wiele wskazuje na to, iż odejście „Pudziana” do świata freaków jest niechybne. Były strongman co prawda z szelmowskim uśmiechem wodził dziennikarzy mówiąc „zobaczymy, zobaczymy”, niemniej to ucięcie tematu ma na celu nie odwracać uwagi od potyczki z Hallem na KSW 105.
Wielu ekspertów i fanów kręci nosem na samą myśl, że legenda polskich sportów walki wejdzie do świata, który wielu kojarzy się bardzo negatywnie. Sam Pudzianowski jednak w rozmowie z dziennikarzami podkreślił swoje zasługi dla MMA w Polsce. Nie po raz pierwszy zresztą i po raz kolejny też słusznie:
– Dlaczego MMA nie istniało tak? Było, ale 200 osób, 300 na sali. Bo ja byłem w maju… 2009 roku. Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami, dlaczego?
– No i jakoś, dziwnym trafem, przyszedł Pudzianowski nacisnął przycisk i 8 milionów przed telewizorami. Pełny Torwar. Następna – 11 tysięcy. Jednak coś robię. Ja nie leżę. Ja się cieszę, że pięć groszy swoje dołożyłem do MMA, że dzisiaj zawodnicy mają, jak mają: godne gaże, godnie mogą żyć, pracować, trenować. Wszystko idzie.