Pudzian wróci do WCA? Główny trener zabiera głos! „Mógł odezwać się do nas i powiedzieć…”
Na ostatniej gali XTB KSW 77 Mariusz Pudzianowski pojawił się po raz pierwszy od długiego czasu bez standardowego narożnika w osobach Anzora Azhieva i Arbiego Shamaeva z klubu WCA.
Było to oczywiście pokłosie przyjęcia przez byłego strongamana walki z Mamedem Khalidovem. Trenerzy Pudziana już dawno komunikowali mu, że nie ma co liczyć, że ci pomogą w przygotowaniach do pojedynku z człowiekiem, który jest dla nich niczym brat.
Nie można oczywiście jednoznacznie stwierdzić, czy brak Azhieva i Shamaeva zaważył na porażce Mariusza. Warto jednak zaznaczyć, że współpraca z nimi przynosiła znakomite efekty. Arbi przewidział między innymi to, jak Pudzianowski skończy Michała Materlę, co też się stało.
Tak, czy owak, czeczeńskich trenerów nie było przy Pudzianie, gdy ten przegrywał z Khalidovem na minionej gali. Wiele osób zarzucało im, że opuszczają oni swojego podopiecznego przed największą walką w jego karierze. Zastanawiano się także, czy były strongman zdecyduje się wrócić do Warszawskiego Centrum Atletyki? Były mistrz kategorii półciężkiej UFC Jan Błachowicz po main evencie KSW 77 zwrócił uwagę w jednym z wywiadów, że drzwi do klubu wciąż pozostają otwarte.
Tego tematu nie mogło zabraknąć w rozmowie Anzora Azhieva z TVP Sport. Główny szkoleniowiec WCA przyznał, że jest gotów przyjąć Mariusza Pudzianowskiego ponownie pod swoje skrzydła.
– Ja z Arbim o tym nie rozmawiałem. Jako główny trener myślę, że nie ma co blokować Mariusza. Jeżeli będzie chciał do nas wrócić, to my mu na to pozwolimy. To nie jest wina Mariusza. Ja rozumiem, że on wziął taką walkę.
Azhiev przyznał też, że jest w stanie zrozumieć, dlaczego Pudzian zdecydował się na pojedynek ze zdecydowanie największą gwiazdą federacji. Przyznał jednak, że zabrakło mu personalnego zwrócenia się z informacją ze strony byłego strongamana.
– Mógł to z nami skonsultować – powiedział Anzor w rozmowie z portalem. – Mógł odezwać się do nas i powiedzieć ”słuchajcie panowie, jest taka duża walka do zrobienia. Ja was rozumiem, ale wy też zrozumcie mnie”. I wtedy nie miałbym niczego przeciwko. To dobra walka. Jedna z największych. Rozumiem obu. Zrobili sobie walkę, zarobili, a jeżeli Mariusz chce do nas wrócić, to czemu nie? Jako główny trener przyjmę go z chęcią. Jak będzie taka wola, to zrobimy, że Arbi też będzie na „tak”.