K-1

Przyjaciel wspomina ucieczkę Różala po walce. Kibice wpadli w furię! [WIDEO]

Marcin Różalski to bohater książki pt. „Instrukcja Samodestrukcji”, którą do kilku dni możecie kupować na stronie ksiazkarozala.pl. Przy okazji do sieci trafiły materiały z wypowiedziami osób, które doskonale znają byłego mistrza KSW. Jedną z nich jest niejaki „Dyzio”, który opowiedział szaloną historię ze sportowego życia „Różala”.

Wreszcie powstała historia Marcina Różalskiego, na którą czekali kibice. Były mistrz KSW, weteran kickboxingu i wagi ciężkiej to postać, która nigdy nie gryzła się w język. Takiego też stylu wszyscy spodziewają się po jego książce… I się nie zawiodą! „Różal” mówi to, co ma na myśli i nie przejmuje się odbiorem.


Cena książki wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Część zysków zostanie przeznaczona na Różaland, czyli miejsce, gdzie od lat drugie życie dostają zwierzęta skazane przez innych na cierpienie. „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” kupisz wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl.


Różal uciekał przed wściekłymi kibicami!

Marcin Różalski to prawdziwy weteran sportów walki. Wojownik z Płocka od lat występuje na rodzimej, jak i międzynarodowych scenach, nigdy nie odmawiając walki. Jak sam przyznaje po dziś dzień nie potrafi przestać i dlatego też zgodził się wystąpić w main evencie Strike King 3, gdzie czeka go pojedynek z Mariuszem Wachem.

Sprawdź!  Nowa formuła zagości w KSW na dłużej? "Różal" otwarty na rewanż z Pudzianowskim! "W takiej formule, bez obalanek. Pokazał, że ma stójkę wypracowaną"

Teraz „Różal” jest postacią znaną i szanowaną przez kibiców sportów walki. Kiedyś jednak bywało różnie, o czym opowiedział jego przyjaciel z klubu motocyklowego „Bad Company”.

W 2004 roku Różalski stoczył pojedynek w formule K-1 z Wasiliewem. Pojedynek z Litwinem odbywał się właśnie w tym kraju, co mogło i zakończyło się problemami. „Różal” porozbijał przeciwnika, którego poddał narożnik.

To nie spodobało się publiczności, która obrażała Polaka. Marcin szybko uciekał z hali, by nie doszło do eskalacji. Cytując „Dyzia”:

Dobrze, że wróciliśmy, bo się na nas obrazili. Było groźnie, bo zawodnik był miejscowym watażką. Chłopak z Polski spuścił mu baty, że szok. Bokiem musieliśmy wyjść z tej sali.

Pełną wypowiedź znajdziecie poniżej:

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.