
Tom Aspinall zabrał głos w sprawie potencjalnego starcia z klubowym kolegą, który niedawno efektownie zadebiutował w UFC. Brytyjczyk jasno podkreślił, że do takiego pojedynku nigdy nie dojdzie.
Brytyjczyk już za kilka tygodni przystąpi do pierwszej obrony tytułu mistrza wagi ciężkiej UFC. Aspinall od dłuższego czasu dzierży pas tymczasowy, jednak wobec braku chęci Jona Jonesa do unifikacji, zmuszony był bronić go w pojedynkach zastępczych. Do konfrontacji z legendarnym „Bonesem” ostatecznie nie doszło – i wiele wskazuje na to, że już nigdy się nie odbędzie.
Najbliższym rywalem Aspinalla będzie Ciryl Gane. Obaj zmierzą się w walce wieczoru gali UFC 321 w Abu Zabi, a pojedynek zapowiada się na widowiskowe starcie stójkowiczów. Francuz dwukrotnie próbował już sięgnąć po mistrzowski tytuł, lecz za każdym razem musiał uznać wyższość rywali.
Tom Aspinall: Nigdy nie zawalczę z Ante Deliją
Choć dywizja ciężka od lat przyciąga uwagę kibiców, w UFC wciąż uchodzi za jedną z mniej licznych pod względem topowych zawodników. Dlatego matchmakerzy organizacji nie mają problemów z ustaleniem kolejnych pojedynków eliminacyjnych – takim starciem ma być walka Jailton Almeida vs Alexander Volkov na tej samej gali UFC 321.
Sam Aspinall wielokrotnie powtarzał, że jest gotów przyjąć każde wyzwanie, jakie zaproponuje mu organizacja. W najnowszym wywiadzie zrobił jednak wyjątek – wskazał jedynego zawodnika, z którym nigdy nie stanie w oktagonie. To jego przyjaciel i sparingpartner, Ante Delija, który niedawno w debiucie w UFC efektownie rozbił Marcina Tyburę.
– Mój przyjaciel i sparingpartner dostał się właśnie do UFC. Sięgnął po pierwszą wygraną i znalazł się w TOP 10 – mówił Aspinall w podcaście ShxtsnGigs.
Brytyjczyk przewiduje, że Chorwat bardzo szybko przebije się na sam szczyt rankingu królewskiej kategorii wagowej. Gdyby rzeczywiście doszło do sytuacji, w której Delija zostałby pretendentem do tytułu, Aspinall nie zamierzałby stawać mu na drodze.
– Potencjalnie znajduje się dwie-trzy walki od title shota. Gdybym wcześniej nie zdobył pasa mistrzowskiego, to czułbym podskórnie, że musimy się zmierzyć. Tytuł był moim marzeniem. Ale w obecnej sytuacji, gdy już po pas sięgnąłem, pewnie zawakowałbym pas, żeby on mógł po niego sięgnąć.
– Nie ma opcji, że bym z nim zawalczył. Nie ma takiej możliwości, bez szans… to mój ziomek – kontynuował Aspinall. – Są kwestie, które są dla mnie ważniejsze od pieniędzy, czy tytułów mistrzowskich. Sięgnąłem już po pas. Zrobiłem to i mam przed sobą jeszcze kilka walk, które stoczę, zanim on dojdzie do pozycji pierwszego pretendenta – zakończył.