Piotr Jarosz krytycznie o KSW: „Została przekroczona granica między organizatorem i sędzią”

Sędzia Piotr Jarosz zasiadł na kanapie „Szalonego Reportera”, gdzie szerzej wypowiedział się o rozstaniu z KSW.

Pożegnanie jednego z najlepszych polskich „klatkowych” z największą organizacją MMA w Europie odbiło się niemałym echem. Internauci gremialnie stwierdzili, że Jaroszowi oberwało się za pracę w FAME, od którego to KSW odcina się grubą kreską.

Sędzia Piotr Jarosz uderzył w KSW

Piotr Jarosz gościł na kanapie „Szalonego Reportera”, gdzie udzielił obszernego wywiadu. Nie zabrakło wątków freakowych, czym obecnie zajmuje się arbiter oraz jak trafił do OKTAGON MMA.

Jeden z najlepszych polskich sędziów przyznał w rozmowie z Tomaszem Matysiakiem, iż od dawna miał rzucane kłody pod nogi. Z jego wypowiedzi dało się też wyczuć, iż – jak w wielu podobnych przypadkach, nie tylko związanych z MMA – znalazł się na celowniku, gdyż jako młody w biznesie arbiter dość szybko zyskał rozpoznawalność.

Paca w KSW wiąże się z dużą presją, lecz nie jest to jedyny aspekt utrudniający pracę. Jak powiedział Jarosz, w organizacji przekroczono pewną istotną granicę między organizatorem, a rozjemcą walk:

Boli mnie to, że w KSW została przekroczona ta granica między organizatorem i sędzią. I moim zdaniem, mogę o tym powiedzieć spokojnie, ta niezależność sędziowska została tutaj złamana przez organizatora. Takie nadmierne wkraczanie w nasze sędziowskie aspekty nie wygląda dobrze przede wszystkim.

Jeśli zaufałeś temu sędziemu, zatrudniasz go, dajesz mu możliwość prowadzenia walk, decydowania o ich werdykcie często, to zostaw tę pracę sędziemu do końca. Nie ingeruj w to. Ja rozumiem, że to jest czyjeś „dziecko”, produkt i że on chce dla niego jak najlepiej, ale moim zdaniem ingerencja w sprawy sędziowskie nie wygląda dobrze – powiedział sędzia Jarosz.

Raz, że pojawiają się jakieś rzeczy poza sędziowskie, jakieś rozkminianie, „czy ci sędziowie są na pewno niezależni, czy organizator nie wpływa na ich decyzje, bo ktoś jest gwiazdą” – kontynuował arbiter. – Zawsze jest dodatkowa presja, że sędziowie muszą się czasami grubo tłumaczyć, jest chęć bycia pierwszym w rozstrzygnięciu problemu sędziowskiego, uczestniczenia w tym. Ja uważam, że to powinno zostać między nami. Nie było takich sytuacji, że ktoś nam coś nakazywał, takie rzeczy na pewno się nie dzieją, ale czasami ta presja organizatora jest tak duża, że sędziowie ją czują, że organizator cały czas patrzy ci na ręce, lubi się odezwać.

Sędzia Jarosz przypomniał też, że bywały różne komentarze ze strony organizatorów, które były co najmniej nie na miejscu. Zaznaczył też, że arbitrzy są gronem niezależnym, które nie pracuje wyłącznie dla KSW.

Mieliśmy sytuację, gdzie ktoś krytykował zawodnika spod klatki, że nudno walczy albo zdarzały się wywiady nawet, że organizator mówił, że ten sędzia jest fatalny, że coś tam zrąbał i tak dalej, więc dla nas nie jest to miłe.

Jesteśmy pracownikami i ja to rozumiem, że to jest pracodawca, ale my nie jesteśmy oświetleniowcami czy kimś tam związanym bliżej z organizacją, tylko sędziami, który pracują dla wielu organizacji.