Nate Diaz pożegnał się na dobre z największą federacją MMA na świecie. Jak zapowiedział tuż po walce, nie ma zamiaru ograniczać się do jednej dyscypliny, a wszystko zależy od tego, kto da więcej. Na horyzoncie jest też oczywiście hitowa walka w ringu!
Po ponad roku od ostatniej walki i medialnej kłótni z UFC, Nate Diaz otrzymał w końcu ostatnią walkę na swoim kontrakcie. Stocktończyk miał zmierzyć się z Khamzatem Chimaevem w walce wieczoru UFC 279, jednak urodzony w Czeczenii Szwed dzień przed galą nie zrobił wagi. To z kolei wywróciło do góry nogami całą kartę walk.
„Wilk” ostatecznie zmierzył się z Kevinem Hollandem, którego poddał już w 1. rundzie. Nate Diaz z kolei pozostał w main evencie, a jego oponentem ogłoszono Tony’ego Fergusona, który pierwotnie miał się spotkać z Li Jingliangiem. Popularny „El Cucuy” zaliczył piątą porażkę z rzędu po tym, jak odklepał po gilotynie w czwartej rundzie.
Co teraz czeka niepokornego Stocktończyka? Nate zapowiedział, że nie ma zamiaru ograniczać się do jednej dyscypliny i ma zamiar pokazać wszystkim, jak się przejmuje na własność inną dyscyplinę i jak się to robi, bo Conor McGregor nie wiedział, jak to zrobić. Pierwszą ma być boks.
– Od 17 albo 18 roku życia zacząłem ćwiczyć sporty walki i boksowałem z moim trenerem. Na sali miałem samych bokserów i pierwotnie miałem zostać jednym z nich, ale w moim sąsiedztwie było więcej wydarzeń MMA i utknąłem – powiedział w rozmowie z iD Boxing Diaz. – Utknąłem w klatce przez te kontrakty i inne rzeczy. Teraz sprawa jest otwarta. Nigdy, od pierwszego dnia, nie przestałem ćwiczyć do walki bokserskiej. Jak pojawi się odpowiedni przeciwnik, to go wezmę.
Gwiazda takiego kalibru, jak Nate Diaz nie stanie do walki z byle kim. Oczywistym przeciwnikiem zdaje się być Jake Paul, który niejednokrotnie zaczepiał i wyzywał byłego fightera UFC do ringu. Stocktończyk przyznał, że pięściarz-YouTuber znajduje się na jego radarze, ale „The Problem Child” jest skupiony na innym przeciwniku:
– Na pewno jest jedną z opcji. Robi wielkie rzeczy, duże walki. Jedną z nich ma przed sobą. Jeśli wygra, to na pewno zaimponuje wielu osobom. Anderson Silva również może zrobić wrażenie robiąc to, co potrafi. Walka leży w jego rękach. Nie mogę się doczekać.
Jeśli Paul pokona „Spidera” nie tylko wciąż będzie niepokonany, lecz także na rozkładzie będzie miał kolejnego byłego zawodnika UFC. YouTuber pokonał już Bena Askrena oraz dwukrotnie Tyrona Woodleya. Po ewentualnej wygranej z Andersonem Silvą na pewno podskoczy wartość marketingowa „The Problem Child”, a pojedynek z Natem Diazem mógłby być wielkim sukcesem.