Choć wydawało się, że będzie o to ciężko, to jednak Marcin Najman przegrał z dwoma dużo chudszymi rywalami. „El Testosteron” uważa jednak, że w drugiej walce nie powinien zostać zdyskwalifikowany.
Samozwańczy „Cesarz polskich freak fightów” zmierzył się na ostatniej gali Clout MMA z dwoma przeciwnikami. Najpierw wyszedł do chudszego o 40 kg Piotra Lizakowskiego. Popularny „Lizak” pojedynek rozegrał bardzo taktycznie, okopując nogę Najmana i uciekając przed ciężkimi cepami. Ostatecznie zwyciężył pewną, jednogłośną decyzją sędziów.
Wywiad z „Lizakiem” po walce z Najmanem obejrzysz poniżej.
„El Testosteron” nie ukrywał po pojedynku, że oszczędzał siły na drugiego przeciwnika. To starcie zakończyło się o wiele szybciej. Cios szybko wjechał w nogi Marcinowi, ale ten zdołał zmienić obraz sytuacji. Zaczął zasypywać Adriana salwą młotków, z których część miała wylądować na głowie Ciosa, który ostatecznie wygrał przez dyskwalifikację.
Marcin Najman uważa jednak, że rywal nie był w stanie opuścić klatki nie po czystych, a nie nieprzepisowych uderzeniach. W dwóch postach na Instagramie „El Testosteron” odniósł się też do słynnego „liścia” z ręki Adriana, który spowodował większy uszczerbek, niż się wszystkim mogło wydawało. Przy okazji „Cesarz” zdradził, iż myśli nad złożeniem protestu.
– Ciosy były przepisowe. On był ogłuszony, ale po prawidłowych ciosach. Jednak zamiast podjąć walkę to znalazł sposób ucieczki. Na noszach. Ja o tym, że po jego partyzancie mam pęknięty bębenek i nie słyszę na ucho powiedziałem tylko bliskim i się nie mazałem. Za to reakcja publiki po tej walce rekompensuje mi wszystko!
– Powtórzę, ze wszystkich ciosów które Ciot wyłapał na łeb, może jeden w ferworze walki był w tył głowy. Zastanowię się jutro nad złożeniem protestu.
Zobacz też inne wywiady po Clout MMA 2.