Mike Tyson wspomina walkę z Paulem: „W pewnym sensie straciłem przytomność”
Przed kilkoma tygodniami byliśmy świadkami historycznego powrotu na ring Mike’a Tysona. „Żelazny” otworzył się i szerzej wypowiedział na temat walki z Jakiem Paulem.
Popularny „The Problem Child” wykorzystał światową popularność zdobytą przede wszystkim na YouTube oraz Disney Channel i szybko zaczął wypełniać stadiony, tocząc medialne walki w boksie. Wreszcie do ringowego tańca zaprosił legendę, która od lat nie stanęła w kwadratowym pierścieniu.
Po ponad dwóch dekadach rozbratu z szermierką na pięści na pojedynek zgodził się jednak Mike Tyson. Walka przebiegała dokładnie tak, jak można to było założyć. Legendarny pięściarz miał siły na 2. pierwsze rundy, kiedy to faktycznie mógł zagrozić młodszemu o 31 lat oponentowi. Po tym zaczęła się jednak równia pochyła. Jake Paul dominował i ostatecznie wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów.
Mike Tyson szczerze po walce z Jakiem Paulem
„Żelazny” szybko po tym zabrał głos na swoich social mediach pisząc, że „przegrał, ale wygrał”. Tyson nie żałuje, że wszedł do ringu, co wielu mu przed starciem odradzało. Mike musiał bowiem wycofać się z lipcowej potyczki z powodu problemów zdrowotnych. Były one kolejnymi, które można było dopisać do listy argumentów „przeciw” walce z Paulem.
W rozmowie z FOX Sports Radio Mike Tyson przyznał, że wspomnienia z całej otoczki prowadzącej do walki przeciwko młodszemu o 31 lat rywalowi nie wywołują uśmiechu na ustach:
– Jestem trochę przygnębiony. Musieliśmy wrócić do naszego codziennego życia. Przygotowywaliśmy się do tego starcia przez dziewięć miesięcy – powiedział legendarny pięściarz.
Tyson dodał też, że z samego pojedynku niewiele pamięta. Nie oglądał też go od momentu zakończenia:
– W pewnym sensie straciłem przytomność. Nie oglądałem tej walki. Pamiętam, jak wróciłem z pierwszej rundy, a Jake wykonał coś w rodzaju ukłonu. To ostatnia rzecz, jaką pamiętam. Później poszedłem do domu, w którym się zatrzymaliśmy, wyszedłem z domu z żoną i dziećmi, poszedłem na afterparty, a potem wróciłem.
Mike Tyson podkreślił też, że jest wdzięczny za szansę ponownego zawitania między liny. Cieszy się też, że jego dzieci mogły zobaczyć go w akcji, co oczywiście było też wiekopomnym momentem dla wielu kibiców… Choć lepiej chyba byłoby pozostać przy kompilacjach highlightsów „Żelaznego” na YouTube.