Boks

Mike Tyson szczerze po ostatniej przegranej: „Nie czuję się najlepiej…”

Mike Tyson zapewnił wszystkich powątpiewających w prawdziwość jego walki z Jakiem Paulem, jakoby była ona ustawiana. Były mistrz świata wagi ciężkiej przyznał, że jego stan pozostawia wiele do życzenia.

Przed kilkoma tygodniami byliśmy świadkami historycznego powrotu na ring Mike’a Tysona. Popularny „The Problem Child” wykorzystał światową popularność zdobytą przede wszystkim na YouTube oraz Disney Channel i szybko zaczął wypełniać stadiony, tocząc medialne walki w boksie. Wreszcie do ringowego tańca zaprosił legendę, która od lat nie stanęła w kwadratowym pierścieniu.

Walka z Tysonem przebiegała dokładnie tak, jak można to było założyć. Po ponad dwóch dekadach rozbratu z ringiem legendarny pięściarz miał siły na 2. pierwsze rundy, kiedy to faktycznie mógł zagrozić młodszemu o 31 lat oponentowi. Po tym zaczęła się jednak równia pochyła. Jake Paul dominował i ostatecznie wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów.

Mike Tyson: Nie czuję się najlepiej psychicznie

Były mistrz świata pokazał – co wielkim zaskoczeniem dla nikogo nie jest, – że mając blisko 60 lat za sobą nie powinno się już wchodzić na ring. Tak naprawdę jedynie w pierwszej rundzie wyprowadził kilka ciosów, a później nie zrobił już nic. Co ciekawe, wyznał później, że nie do końca pamięta, jak przebiegła walka.

Sprawdź!  Tyronem Woodley mocno o Jake'u Paulu! "Nie jest honorowym człowiekiem."

W rozmowie z Marcą z kolei Mike Tyson przyznał, że nie czuje się najlepiej po pojedynku z „The Problem Child”:

– To była prawdziwa walka. Następnego dnia moje ciało było naprawdę obolałe, moja klatka piersiowa, brzuch, wszystko mnie bolało – powiedział „Żelazny”.

Ten pojedynek był dla mnie ogromnym wyzwaniem, wysokim szczytem do pokonania. Kiedy walka się zakończyła, bum! Koniec. Przyznam, że teraz nie czuję się najlepiej psychicznie, jestem nieco przybity – dodał były mistrz świata, któremu na otarcie łez pozostało 20 milionów dolarów. Tyle bowiem miał otrzymać za potyczkę z Paulem.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.