
Mateusz Rębecki nie słynie z uprawiania trash talku przed swoimi pojedynkami. Niczego takiego nie można się też po nim spodziewać w przyszłości, a sam zawodnik podzielił się swoimi przemyśleniami w tej materii.
Były mistrz wagi lekkiej FEN w najbliższy weekend stoczy pierwszy od wielu miesięcy pojedynek. W październiku Mateusz Rębecki pokonał faworyzowanego Myktybeka Orolbaia, czym odkuł się po przegranej z Diego Ferreirą. Później niestety zmuszony był odpuścić propozycję pojedynku, przez co popadł w niełaskę matchmakerów.
Wreszcie jednak telefon zadzwonił, a „Rebeasti” przyjął starcie z klubowym kolegą z mat American Top Team, Chrisem Duncanem. Walka ta będzie co-main eventem gali UFC Vegas 108.
Wszystkie walki UFC Vegas 108 obstawisz u bukmachera FORTUNA. Nowi użytkownicy na start otrzymają aż do 300 zł. Wystarczy, że pierwszy kupon z kursem min. 2.5 obstawicie za 50 zł, za co otrzymacie 150 zł we freebetach. A to tylko jeden z wielu bonusów na start.
Mateusz Rębecki: Trash talk? To efekt uboczny…
Rębecki o pojedynku ze Szkotem otwarcie mówi, iż widzi w nim „eliminator do TOP 15”. Między Mateuszem, a Duncanem, nie ma żadnej złej krwi. Panuje zdrowa atmosfera sportowej rywalizacji, choć żaden nie zatrzyma ręki, by posłać przeciwnika na deski.
W przypadku „Rebeastiego” jest to zresztą norma. Twarz Polaka przeważnie świeci uśmiechem, co może wręcz deprymować lub wprawiać w konsternację jego rywali.
– Kiedyś ktoś mi powiedział, że najbardziej niebezpiecznym przeciwnikiem jest ten, kto jest miły i okazuje dużo szacunku, tacy ludzie najbardziej niepozorni – mówił Rębecki w rozmowie z Pawłem Wyrobkiem. – Ja wyznaję taką filozofię i tak powinien sport wyglądać.
Były mistrz FEN nie uznaje trash talku, a wręcz traktuje go jako coś, do czego zawodników pchają pieniądze.
– Sportowcy powinni reprezentować właśnie taką kulturę, a nie trash talk. Trash talk jest efektem ubocznym większych pieniędzy