Mateusz Gamrot szczerze przed kolejną walką: „Chodzi o być albo nie być w…”

W oczekiwaniu na ogłoszenie kolejnej walki Mateusz Gamrot zabrał głos w sprawie jej znaczenia.
Mijają kolejne godziny, dni, miesiące, a polscy fani nadal dumają nad tym, kiedy i z kim Mateusz Gamrot znajdzie się w oktagonie. Zawodnik Czerwonego Smoka Poznań i American Top Team od jakiegoś czasu przebywa na Florydzie, gdzie non-stop szlifuje formę.
„Gamer” wyraził chęć na zastąpienie Dana Hookera na niedawnej gali UFC 313. Miejsce Nowozelandczyka przypadło jednak Rafaelowi Fizievowi. Wcześniej zaś Polak sugerował pojedynku z Beneilem Dariushem oraz Paddy’m Pimblettem. Do żadnego nie doszło, choć w przypadku rewanżu z Amerykaninem można dodać: „na razie”. „Benny” nie ma bowiem potwierdzonego starcia.
Mateusz Gamrot przed kolejną walką
Przed kilkoma dniami Gamrot przekazał znakomite wieści:
– Dostałem dziś wiadomość, że na dniach powinien być rywal i data, także jesteśmy coraz bliżej – powiedział na swoim Instagramie.
Szerzej na temat tego starcia – choć wciąż bez ujawnienia daty, czy nazwiska oponenta, – wypowiedział się w wywiadzie dla kanału Sport Mach. Mateusz Gamrot szczerze przyznał, że będzie to dla niego pojedynek o „być albo nie być w czubie dywizji”. Polak dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak wygląda obecnie drabinka:
– Cały czas będę oczywiście w sporcie i będę rywalizował w UFC. Chodzi o być albo nie być w czubie kategorii i o rywalizowaniu o mistrzowski pas. Teraz się od tego oddaliłem, ale wciąż jestem w top 10 rankingu najlepszych zawodników, jestem numerem osiem.
Gamrot dobrze też wie, że ten rok będzie kluczowy dla jego przyszłości w UFC:
– Najważniejszym jest wygrać nadchodzącą walkę. Następnie dostać i wygrać kolejną walkę jeszcze w tym roku. Jeżeli obie wygrałbym w bardzo dobrym stylu, to znów znalazłbym się w czubie kategorii lekkiej i miałbym szansę rywalizować o pas mistrzowski.
Popularny „Gamer” ma za sobą 10 pojedynków w oktagonie najlepszej ligi świata. Były podwójny mistrz KSW trzykrotnie musiał uznawać wyższość swoich rywali. Aż czterech zaś, których pokonał, zdołał skończyć przed czasem.