Mateusz Gamrot powrócił do kraju po ostatniej porażce z Beneilem Dariushem na UFC 280. „Gamer” pojawił się też w dzisiejszym programie Oktagon Live.
Miniona gala UFC 280 była ogromnym wydarzeniem. Sportowo karta walk wyglądała świetnie, choć ostatecznie można było mieć kilka zastrzeżeń co do niektórych pojedynków. Jednym z tych, który nie zawiódł oczekiwań był ten z udziałem byłego podwójnego mistrza KSW, Mateusza Gamrota.
Jeden z najlepszych polskich lekkich spotkał się w oktagonie z Beneilem Dariushem. Weteran oktagonu wracał po kilkunastomiesięcznej przerwie i wprost mówił o tym, że po ewentualnej wygranej z „Gamerem” czeka go starcie o pas mistrzowski dywizji lekkiej.
Na nieszczęście dla Mateusza tego wieczoru Amerykanin okazał się lepszy. Kudowianin dobrze radził sobie ze sprowadzeniami, choć ostatecznie zaliczył jedynie 4 z na 19 prób. Dariush przeważał w ilości i sile ciosów, a w ostatniej odsłonie zaliczył też nokdaun.
W rozmowie z Maciejem Turskim i Patrykiem Prokulskim „Gamer” przyznał, że chciał, aby cały pojedynek wyglądał tak, jak miało to miejsce w pierwszej rundzie. Po czasie doszło do niego, że popełnił błąd ciągle idąc w zapasy.
– Po drugiej rundzie „Raju” mi powiedział, żebym poszedł na wojnę, żebym bardziej poszedł się bić. Może był błąd z mojej strony, bo za bardzo wbiłem sobie do głowy, żeby rywalizować z nim w tym parterze i w tych zapasach.
– Tak, jak wyglądała pierwsza runda, to tak ja chciałem, żeby wyglądała cała walka po prostu. „Darek” był na tyle mądry, że zobaczył, że jemu to nie współgra, zmienił plan i wyczekiwał na mnie. Wtedy ja powinienem się dostosować do niego.
„Gamer” przyznał też, że ciężko mu było przeciwstawić się zmienionemu gameplanowi Beneila Dariusha. Amerykanin sam nie szukał obaleń, ale w drugiej i 3. rundzie dużo częściej trafiał polskiego zawodnika, który nie mógł odpowiedzieć ciosami.
– Nie ma co ukrywać – jak zrobiłem dwie rundy zapasów, kotłowania się z nim, to moje mięśnie i ręce były zmęczone i nie były dostosowane pod walkę w stójce, tak jak to się walczy na świeżości.
Mateusz Gamrot przyznał też, że nie wykorzystał tego, co robił na treningu, gdzie miesza stójkę z zapasami, co pomaga w skróceniu dystansu. W walce z Dariushem jego zejścia w nogi były „z dystansu i bez przygotowania”, przez co tracił siły, a rywal z łatwością unikając prób zachowywał energię. „Gamer” dodał też, że w aspekcie siłowo-wytrzymałościowym był bardzo dobrze przygotowany i uważa, że nie brakowało mu tego w ostatniej odsłonie.
„Gamer” po aktualizacji rankingów praktycznie nie zmienił swojej pozycji. O ile wcześniej był 9., a teraz zajmuje o jedno oczko wyżej, o tyle trzeba zauważyć, że przed sobotnią galą nie było mistrza dywizji. Tym na UFC 280 został Islam Makhachev.