Mateusz Borek zabiera głos w sprawie swojej znajomości ze „SŁOWIKIEM”. „Wypiłem z każdym łyk szampana, który…”

Nie milkną echa związane z organizacją GROMDY i kolejną aferą. Po tym jak „Kanał Sportowy” wymierzył działa w organizację Marcina Najmana i galę MMA-VIP, która promowana jest przez byłego gangstera Andrzeja Zieliński ps. „Słowik” można powiedzieć, że karty się odwróciły. Internauci wytykali ogromną hipokryzję dziennikarzowi Krzysztofowi Stanowskiemu. „Kanał Sportowy” był jednym z partnerów medialnych GROMDY. Kwestią czasu było to, że w końcu ktoś bliżej zainteresuje się osobami związanym z tym projektem i nie chodzi tutaj tylko o zawodników biorących udział w widowiskowych walkach na gołe pięści.

Fala negatywnych komentarzy rozpoczęła się przed galą GROMDA 8 po tym, jak organizacja wypuściła nagranie promujące wydarzenie. Wcześniejsze produkcje GROMDY zbierały bardzo pozytywne opinie, tym razem coś, albo ktoś zawiódł.

Mateusz Borek i Mariusz Grabowski z pewnością nie byli przygotowani na reakcje Internautów. W sieci wybuchła ogromna burza, a kibice twierdzili, że lepiej wypadła już promocja organizacji MMA-VIP z „Słowikiem” na czele.

Przede wszystkim oberwało się dziennikarzowi Mateuszowi Borkowi, który podjął krok, jakiego nikt się nie spodziewał. Borek postanowił odejść z GROMDY, a organizacja wydała w tej sprawie oficjalne oświadczenie. Ze współpracy zrezygnował od razu „Kanał Sportowy”, który był patronem medialnym wydarzenia.

W międzyczasie trwania wymiany swoich spostrzeżeń w sprawie traileru na Twitterze głos zabrał dziennikarz śledczy Szymon Jadczak, który zasłynął m.in. z reportażu na temat kibiców Wisły Kraków. Jadczak postanowił wziąć pod lupę organizację GROMDA i zapowiedział obszerny artykuł.

Jadczak w piątek opublikował reportaż na portalu Wirtualna Polska. pt. „Kradzież, oszustwo, porwanie. Przestępcza przeszłość twórcy Gromdy”, gdzie ujawnił kryminalną przeszłość jednego z właścicieli – Mariusza Grabowskiego. Jak się okazuje tekst został oparty na aktach sądowych, a Jadczak ujawnił m.in., że Grabowski był zamieszany w kradzież z włamaniem, współudział w porwaniu dla okupu oraz oszustwo.

Przy okazji oberwało się ponownie Mateuszowi Borkowi, a pod lupę wzięto znajomość z wyżej wspomnianym Andrzejem Zieliński ps. „Słowik”.

Mateusz Borek o znajomości ze „Słowikiem”

Dziennikarz w niedzielę wziął udział w programie „Zebranie zarządu” na „Kanale Sportowym”. W jednym z telefonów od widzów padło pytanie do Borka na temat artykułu Szymona Jadczaka.

Borek postanowił najpierw skomentować sytuację z GROMDĄ i kulisy swojego odejścia.

„Zostałem jednym z bohaterów tego artykuły, myślę, że Ktoś kto zajmuje się działalnością śledczą ma prawo takie teksty pisać, ponieważ z pewnymi rzeczami ja się nie zgadzałem dlatego podjąłem decyzję o wycofaniu się z GROMDY. Nie szedłem w tezę, że przestałem lubić walki na gołe pięści, ani nie szedłem w retorykę, że nigdy nie byłem właścicielem tej federacji, mimo, że formalnie nie jestem zarejestrowany w KRSie. Byłem bardzo ładnie traktowany przez mojego wspólnika.

Borek przyznał, że nie widział traileru po zmontowaniu i nie zaakceptował go, ponieważ akurat przebywał na wakacjach w Tajlandii. – „Z racji tego, że przede wszystkim ten trailer mi się bardzo nie podobał, bo kompromituje mnie to trochę jako dziennikarza telewizyjnego, ale zagrałem sobie scenę, sam. Drugą z chłopakami przy stole, normalna wymiana zdań i wyjechałem na 40 dni na wakacje. I tak naprawdę ktoś to zmontował i ja tego nie widziałem, nie akceptowałem, jakieś tam było przesłanie bardziej w świecie męskim. No inna sprawa, czy to była na granicy dobrego smaku, czy to była przesada, czy to było tandetne – każdy ma prawo do opinii i ja to akceptuje. Może tak jak ja to nieudolnie dodałem w oświadczeniu na gorąco nigdy celem tego nie było dyskredytowanie kobiet, męski szowinizm.”

Dziennikarz opowiedział kolejno o decyzji, jaką musiał podjąć w jednej chwili – „Uznałem, że to jest za daleko, dlatego świadomie jednego dnia duzi chłopcy podejmują trudne decyzję. Trudne, albo łatwe. Duzi chłopcy muszą podejmować trudne decyzję. Zadzwoniłem, podziękowałem za współprace, przeprosiłem, że podejmuje taką decyzję nagle. Ale uważałem, że w danej chwili przy tej sytuacji, na danym etapie mojego życia powinienem to zrobić. Rozumiem, że jestem bardziej znany kibicom niż inni, którzy uczestniczą w tym projekcie i że zawsze pisząc taki artykuł, ktoś kto pisząc taki artykuł odpowiedzialny w takim portalu wyciągnie moje nazwisko. Nie mogę obrażać się na świat, bo gdybym pracował w redakcji też bym pewnie szukał chwytliwego tytułu. Jak ktoś się poczuł urażony mogę przeprosić, zakończyłem tą przygodę i nie byłem na ostatniej GROMDZIE. Tyle w tej kwestii.

Borek odniósł się kolejno do rzekomej znajomości ze „Słowikiem” – „Mogę się odnieść do tego co było w tym tekście, bo wydaje mi się, że wcześniej czy później powinienem zabrać głos na ten temat, bo Krzysiek (przyp. red. Stanowski) poświęcił dużo czasu na temat MMA-VIP i „Słowika”. Tytuł jaki pojawił się w jednym z portali…, nie gniewam się, nie napinam się, bo znam media, wiem jak to funkcjonuje. W jednym portalu napisano, że ja spędziłem urodziny w Moskwie i łączą mnie jakieś podejrzane interesy. Nic mnie nie łączy. – zaznaczył dziennikarz.

Opisując kolejno całą sytuację jaka wydarzyła się w Rosji – „To był rok 2015. Ponieważ TVP kupiło prawa do walki Mariusz Wach vs Aleksandr Powietkin w Kazaniu. TVP i ówczesny szef sportu Marian Kmita kupił te prawa, a z racji, że ja jeździłem na wszystkie wielkie wydarzenia to po prostu na tę walkę poleciałem. Wyjazd „Teamu Wach” zaczął się 5-6 dni wcześniej w Moskwie. Ja tam nie byłem. Z moim operatorem poleciałem do Kazania i nie miałem żadnych zdjęć Wacha. Chodziło oto, żeby Mariusza nie filmować w sali gimnastycznej, bo tak naprawdę zrobienie zdjęć Wachowi w sali gimnastycznej w Kazaniu, równie dobrze możesz to zrobić w Warszawie i nikt nie będzie wiedział, że to Kazań. Zależało mi na tym, żeby zrobić zdjęcia w miejscu gdzie będzie widoczny Kazań. Na tym polega telewizja. Najpierw obrazek, a potem słowo. Lądując w Kazaniu i jadąc do naszego hotelu, gdzie ja mieszkałem w innym hotelu niż grupa Mariusza Wacha zadzwoniłem do niego i spytałem, gdzie mogę rano podjechać, żeby zrobić jakieś zdjęcia. On odpowiedział, że kolo godziny 10 będzie na Kazańskim Kremlu, że tam będzie na spacerze ze swoim sztabem i tam zrobimy rozmowę”

Borek obchodził wówczas swoje urodziny. To podczas spaceru Wach przygotował niespodziankę w postaci szampana i to tam spotkał się ze „Słowikiem”.

„Przyjechałem na te zdjęcia, Team Wach zaprosił na ten wyjazd około 20 osób. Cała ta grupa gdzieś sobie spacerowała tym Kremlem. Stanąłem zrobiłem wywiad z Wachem i po skończonym wywiadzie Mariusz wyciągnął szampana. To był 2 dzień listopada i moje urodziny i cała ta grupa ludzi zaczęła mi śpiewać sto lat. Więc ja wypiłem z każdym łyk szampana, który przygotował dla mnie zawodnik. Do każdego podszedłem, uścisnąłem rękę i powiedziałem dziękuje bardzo. Tym samym Łukasz Furman z bokser.org nakręcił to wszystko i wrzucił filmik do sieci. To zdjęcie to stop klatka z tego spaceru po kazańskim kremlu.

Dziennikarz kończąc temat stanowczo zaprzeczył, że łączą go jakiekolwiek interesy ze „Słowikiem”. – „Pan Zieliński przyjechał z grupą Wacha na zaproszenie teamu Mariusza Wacha. Spał z Grupą Wacha, ja spałem w innym hotelu. Nie byłem z nimi w Moskwie. Przyjechałem bezpośrednio do Kazania. Po prostu spotkałem całą grupę na spacerze, przywitałem się i oto cała historia. A pisanie, że mnie łączą jakieś interesy… gdyby kiedyś mnie łączyły z kimś ze świata przestępczego jakieś interesy, zrobił bym coś złego, coś komuś ukradł to już by to 100 tysięcy razy zostało opisane. Tak wygląda świat internetu, nie mogę się na to obrażać.”

Źródło: Kanał Sportowy / WP.PL