Mateusz Borek zdradził, że dostał atrakcyjną ofertę stoczenia pojedynku w organizacji freakowej. Wyjaśnił też, dlaczego nie przyjął tej propozycji.
W ostatnim czasie federacje coraz częściej sięgają nie tylko po influencerów, ale również osoby z całkiem innych środowisk. We freak fighach swoich sił próbowali już sportowcy niezwiązani ze sztukami walki, dziennikarze czy aktorzy i artyści.
Teraz na jaw wyszło, że możliwość wyjścia do klatki miał również popularny dziennikarz oraz komentator sportowy. Mateusz Borek w rozmowie z kanałem Koloseum ujawnił, że oferowano mu nie tylko wysokie zarobki, ale również atrakcyjne warunki kontraktu.
Zapewne oferta wyszła z organizacji FAME, gdyż dziennikarz ma dobre relacje z jej włodarzami. Zdradził, że za zarobione pieniądze mógłby nie pracować przez kilka lat, a dodatkowo miałby możliwość wyboru rywala. Finalnie jednak nie przyjął propozycji i zapewne nigdy nie zobaczymy go w klatce:
– Miałem ofertę. Sport nie jest dla starych ludzi. Jak sobie wyobrażasz, żebym miał się wygłupiać jako komentator reprezentacji Polski, człowiek, który jeździ na mistrzostwa świata. Do klatki wchodzą albo ci, którym brakuje piniędzy, ci, którzy potrzebują się sprawdzić, albo są uzależnieni od adrenaliny.
– Ja mam za co żyć, no i szczerze nie muszę dostawać po głowie za to, żeby dostawać faktury. Próbowali mnie mocno namawiać, nawet miałem dowolność w wyborze przeciwnika. Ja bardzo lubię tych ludzi, szanuję. Oferta była więcej niż bardzo dobra. Mógłbym pewnie parę lat nie pracować w mediach.