Marcin Wrzosek zabrał głos na temat sytuacji w jakiej niebawem może znaleźć się organizacja KSW.
„Polish Zombie” już 31 sierpnia powróci na PGE Narodowy, gdzie podczas FAME 22 zmierzy się z Filipem Bątkowskim. To będzie jego kolejny występ na największym polskim obiekcie. Przed laty wystąpił bowiem na pierwszej gali z cyklu Colosseum, gdzie przegrał przez jednogłośną decyzję z Kleberem Koike Erbstem.
Wrzosek w ostatniej rozmowie z FANSPORTU TV zwrócił uwagę na ten sam problem, który poruszył Artur Ostaszewski. O sile KSW od lat stanowią Mamed, Pudzian, czy Materla i niestety organizacja nie przykłada uwagi do promocji nowych gwiazd, co będzie mocno problematyczne. Wspomniane postaci mają przed sobą jednak ostatnie lata, jak nie miesiące, w klatce.
„Zombiak” zwrócił uwagę, że Adriana Bartosińskiego krytykowano za występ na tle Parnasse’a, ale Phil De Fries był chwalony za podobną taktykę. Marcin stwierdził, że KSW podcina skrzydła „Bartosowi”, który chce dotrzeć do większej liczby widzów:
– Gwiazdy, które ciągnęły KSW Mamed, Materla, Pudzian, wiecznie walczyć nie będą. Jest Bartosiński, który próbuje robić robotę medialnie, a jego skrzydła są podcinane. Skończył jednego z najlepszych gości w trzeciej rundzie i, że „była zamulona walka”. Później wychodzi de Fries, przez 5 rund klincz i jest… – po czym zaczął klaskać, naśladując włodarzy KSW. – Nauczmy się doceniać, co nasze.