Luke Rockhold czeka na powrót do oktagonu. Były mistrz dywizji średniej ma zmierzyć się z niepokornym Seanem Stricklandem, o którym na antenie MMAJunkie Radio miał do powiedzenia kilka cierpkich słów.
Luke Rockhold od czasu porażki z Janem Błachowiczem w 2019 roku nie wystąpił ponownie w oktagonie. Sam fighter skomentował potencjalnych rywali oferowanych przez największą organizację MMA mówiąc, że jeśli ma do wyboru walkę z menelem, albo zwolnienie, to woli odejść.
UFC po raz kolejny zaproponowało Rockholdowi pojedynek z Seanem Stricklandem. „Tarzan”, który po wygranej nad Uriahą Hallem przyznał, że bicie się w MMA jest jego jedynym celem, był wcześniej oferowany byłemu mistrzowi kategorii średniej, ale wówczas Luke odmówił. Powodem był brak Stricklanda w rankingu. Ten z kolei odpowiedział dość wymownie poprzez wideo na Instagramie.
Fighetrzy mają się spotkać w listopadzie na UFC 268. Tymczasem na antenie MMAJunkie Radio, Rockhold nie bał się obrażać publicznie prawdopodobnie najbliższego rywala:
– Brzmi i wygląda jak głupek, ale jest efektywny. Prawdopodobnie dlatego, że jest de*ilem. Napiera do przodu, wierzy w siebie i nie waha się w tej kwestii w głowie. Pewnie, że jest to niebezpieczne. Ale to czyni go jednowymiarowym i kluczem jest, aby to pokazać. Jest tylko twardy i pewny siebie. Dla wielu może to być kłopotliwe, ale wystarczy mu to odebrać.
– Musisz umieścić go w takiej pozycji, gdzie nie będzie czuł się komfortowo i tak go skończyć. Wydaje mi się, że w każdej płaszczyźnie jest przeciętny. Nie ma dobrego parteru, ani świetnych zapasów. Boks, w miarę. Nie kopie za dużo, ale jest twardzielem. Ma zachowanie w stylu „nie przyjmuję odmowy”. Nie poddaje się, i to jest na niego sposób. Sprawić, żeby się poddał.
Źródło: MMAJunkie