Lekarz ocalił Buckleya. Rozbity Covington mówi przedwczesnym przerwaniu
Colby Covington zabrał głos na temat przegranej, którą odniósł na ostatniej w 2024 roku gali organizacji UFC. Amerykanin uważa, że gdyby nie lekarz, to mógłby wygrać walkę.
Popularny „Chaos” miał długo unikać konfrontacji z Ianem Machado Garrym, który przyjął pojedynek z Shavkatem Rakhmonovem na UFC 310. To pozostawiło lukę w main evencie gali UFC Tampa, którą zgodził się wypełnić właśnie rzeczony Covington.
Amerykanin nie miał wiele czasu na przygotowanie i faktycznie było to widać w oktagonie. Pokonujący niemal z łatwością kolejne szczebelki drabinki w dywizji półśredniej Joaquin Buckley był szybszy, celniejszy i bił dużo mocniej. Ostatecznie wygrał przez TKO po tym, jak lekarz w 3. rundzie nie dopuścił Colby’ego do dalszej akcji.
Covington: Dopiero się rozgrzewaliśmy
„Chaos” zabrał głos na temat tego starcia na swoim kanale YouTube. Były mistrz tymczasowy należy do grona „złotoustych MMA” i spokojnie można go porównać do Chaela Sonnena… Który to swoją drogą znalazł się w jego narożniku.
Co zatem Colby Covington miał do powiedzenia po walce z Buckleyem? Cóż, tak naprawdę, to on dopiero się rozkręcał…!
– Ta walka, wiecie, dopiero się rozgrzewaliśmy. Wszyscy wiedzą, że jestem zawodnikiem błyszczącym w czwartych i piątych rundach. Właśnie w nich podkręcam tempo. Ciężko dyszał, nie miał wiele do zaoferowania, za wiele by w tych dwóch ostatnich rundach nie zrobił… Czuję więc, że wtedy odwróciłbym szalę zwycięstwa. To była bliska i wyrównana walka.
Zdaniem „Chaosa”, jak nietrudno się domyśleć, mocno przeszkodziło mu „lekkie rozcięcie”, które doprowadziło do przerwania. Covington uważa, że interwencja lekarska niemalże zabrała mu zwycięstwo… A swoją drogą wszystko było efektem faulu.
– Nie zdeklasował mnie, nie posłał na deski, nawet mnie nie naruszył. Miałem małe rozcięcie. Obejrzałem taśmę po walce – to było gdzieś w drugiej minucie, to było uderzenie z główki, coś w tym stylu. Nie był to efekt ciosu. To jedyne, co sprawiło, że nie byłem w 100%.
– Szkoda, że pilnujący różnorodności, równości i inkluzji lekarz przerwał walkę tak wcześnie. Czułem, że ta walka dopiero się zaczynała i wiele było tam jeszcze do zrobienia.