Karolina Kowalkiewicz jest już w USA i w ten weekend stoczy kolejny pojedynek w organizacji UFC. Zanim jednak doleciała razem z teamem do Stanów, pojawiły się pewne komplikacje.
Karolina powraca do oktagonu po półtorarocznej przerwie. Zawodniczka na gali UFC 265 stanie do walki z Jessicą Penne i spróbuje zakończyć serię porażek.
– Jeszcze w Polsce na lotnisku wystąpiły małe komplikacje i okazało się, że mój team nie może lecieć. Coś się nie zgadzało w papierach. W USA mają przyznane pozwolenie, że mogą lecieć. W Polsce pan nie mógł tego znaleźć. Nie wiem, o co chodzi i mam nadzieję, że UFC to szybko wyjaśni – wyjaśniła na swoim Instagramie.
Niestety, to nie pierwsza taka sytuacja. Wcześniej problemy z wylotem miał Borys Mańkowski, a następnie Łukasz Rajewski, którzy w USA wspierali Mateusza Gamrota przed pojedynkiem z Jeremym Stephensem.
– Czekamy na nowe loty dla ekipy, a KK niedługo ląduje w Stanach. Jestem zażenowany tym, że nikt nie był w stanie nam pomoc na lotnisku w Polsce, tylko odsyłali do kolejnych osób, które miały wszystko w dupie. Nie polecieliśmy przez jakiś błąd w systemie czy inny chuj. Miłego dnia – napisał na Twitterze na początku sierpnia mąż i trener Karoliny Łukasz Zaborowski.
– Wszystko jest już ok i nawet przenieśli nas klasę wyżej, bo to był ich błąd. Jutro o 6 wylatujemy, wiec oby nic już się nie zmieniło – dodał w kolejnym wpisie.
KAROLINA KOWALKIEWICZ O PROBLEMIE Z WYLOTEM DO USA
W rozmowie z portalem Polsat Sport Karolina Kowalkiewicz wyjaśniła dokładnie, o co chodziło:
– W niedzielę nad ranem już na lotnisku okazało się, że chłopaki nie mogą lecieć. W ogóle trafiliśmy na bardzo niemiłego i niepomocnego pana. Jak już wrócimy do Polski, złożymy skargę na tego człowieka, ponieważ musi ponieść konsekwencje. Przez niego straciliśmy dużo pieniędzy, choć już nie chodzi o nie. Przede wszystkim przeżyliśmy duży stres.
– Tak naprawdę miałam 30 minut na podjęcie decyzji, czy lecę sama mając świadomość, że oni wcale mogą nie dolecieć. W końcu stwierdziłam, że polecę i dam sobie radę na miejscu. Mój sztab nie mógł polecieć, ponieważ chłopaki nie mieli ESTY (Electronic System for Travel Authorization, czyli wymogu rządu USA dla wszystkich pasażerów podróżujących w ramach Visa Waiver Program).
– Nie miało dla niego znaczenia, że mieli list od UFC i od amerykańskiej ambasady oraz wizy. Pan uznał, że ich nie odprawi. Wiedzieliśmy, że coś takiego może się wydarzyć, wcześniej przeżył to team Mateusza Gamrota. Koniec końców udałam się sama w podróż przy dużej pomocy UFC. Również UFC pomogło w tym, że chłopaki wylecieli do USA następnego dnia.
Źródło: Polsat Sport