Trener Mirosław Okniński już kolejny raz postanowił skierować kilka cierpkich słów w stronę byłego mistrza UFC w wadze półciężkiej Jana Błachowicza. Na UFC 267 pojedynek stoczyło łącznie trzech Polaków i tylko jeden z nich wyszedł zwycięsko z walki. Mowa tutaj o Michale Oleksiejczuku, czyli podopiecznym trenera Oknińskiego.
„Husarz” zmierzył się z niepokonanym Shamilem Gamzatovem. Rosjanin był faworytem tego starcia, jednak został pokonany już w pierwszej rundzie. Polak ustrzelił go podbródkowym i następnie skończył ciosami w parterze.
„Cieszyński Książę” natomiast w walce wieczoru zmierzył się z Gloverem Teixeirą. Polak po raz drugi w karierze przystąpił do obrony mistrzowskiego pasa kategorii półciężkiej. Niestety już w drugiej rundzie został poddany przez Brazylijczyka i stracił tytuł.
Można było się tylko domyślić, że zaistniałą sytuację wykorzysta Mirosław Okniński i tak też się stało. Kilkadziesiąt godzin po walce trener Akademii Sportów Walki Wilanów zasugerował kibicom, czy chcieliby zobaczyć pojedynek Błachowicz kontra Oleksiejczuk. Dodał przy tym, że ma nawet swojego kandydata do zwycięstwa, a byłby nim Oleksiejczuk, ponieważ ma „silną głowę i lepszą psychę od Jana” i w dodatku „nie boi się nawet wielkich wojowników z Dagestanu, przed którymi wszyscy srają ze strachu.”
W czwartek w programie „Koloseum” pojawił się Michał Oleksiejczuk, który przez prowadzących został zapytany o słowa swojego trenera. „Husarz” odpowiedział, że nie myśli o takim pojedynku dodając, że zarówno on, jak i Janek są zupełnie w innych etapach kariery.
W piątek ponownie na refleksje wzięło trenera Oknińskiego. Tym razem odniósł się on do kwestii przygotowań i sparingpartnerów.
„Cała prawda lub tylko prawda. Przed walką trzech najlepszych Polaków w UFC Błachowicza, Tybury, Oleksiejczuk doszło do dużego hejtu Oleksiejczuka i Akademii Sportów Walki Wilanów, że Oleksiejczuk nie ma z kim trenować, że Oleksiejczuk ma przyjść do Janka bo się dobrze przygotuje, a w Akademii słabo ze sparingpartnerami.”
„Cała prawda i tylko prawda jest taka, że Oleksiejczuk miał cały sztab sparing partnerów: Wójcik, Naruszczka, Pasternak, Turczyński, OKNIŃSKI, Kęsik, Szewczyk, Kołecki, Ostrowski, Floriańczyk, Wojciechowski, Biernat, Dorosz, Oleksiejczuk, Rusiński to jeszcze nie wszyscy jeżeli kogoś pominąłem to przepraszam.„
„Wydaje mi się, że jakby Jan Błachowicz nie był nadęta gwiazda to przyszedł by do nas i porobił zadaniówki wtedy może i było by zwycięstwo. A tak lepiej mącić w cudzym Teamie, żeby Michał odszedł i wspierał Janka. To nie Michał potrzebował pomocy tylko Jan.” – napisał Okniński.
Trener jakiś czas temu udzielił wywiadu dla fansportu.pl, w którym już raz wyjaśniał kwestię sparingów pomiędzy Oleksiejczukiem, a Błachowiczem:
„Ja zapraszam Janka na sparingi. Michał nie ma potrzeby za wszelką cenę sparować z Jankiem. Mamy bardzo duży przekrój sparing partnerów. Akurat ten Shamil Gamzatov to zupełnie inny zawodnik niż Janek Błachowicz. Inaczej walczy, inaczej bije.” – mówił wówczas trener.
„Takie sparingi oczywiście rozwijają i na przykład przydałyby się do innej walki. Do tej walki nie widzę takiej potrzeby. Jeśli widziałbym, że dla Michała jest taka potrzeba to poszedłbym z nim do Janka. Jeśli Janek potrzebuje Michała to może przyjść sparować do nas – zapraszamy. Próbuje się na mnie wywrzeć presję, bo Okniński utrudnia Oleksiejczukowi karierę, bo nie pozwala z Jankiem. Jeśli by bardzo chciał to by na pewno poszedł. Michał ma sparingpartnerów i nie widzę tu żadnego problemu.” – zakończył.
Trener Jana Błachowicza, Robert Złotkowski w ostatnim wywiadzie z Andrzejem Kostyrą po walce skomentował co zmieniłby w przygotowaniach „Cieszyńskiego Księcia”. Co ciekawe wspomniał właśnie o zmianie sparingpartnertów.
– Myślę, że może jeszcze więcej sparingpartnerów bardziej parterowych, którzy jednak w tym parterze jak się skleją, to będą bić, bo tu byli zawodnicy z brazylijskiego jiu-jitsu. Wiemy, że tam są chwyty, a nie mocne uderzanie w parterze. Chyba tutaj bardziej potrzebni byliby sparingpartnerzy, którzy w tym parterze biją. – powiedział Złotkowski.
Źródło: YouTube / Andrzej Kostyra / Facebook