Jeden z czołowych lekkich UFC, Justin Gaethje, nazwał Kevina Lee dzi*ką. The Highlight uważa też, że najgorszym co się przydarzyło Kevinowi była wygrana z Gregorem Gillespie.
Justin Gaethje szykuje się do powrotu do oktagonu i pierwszego występu od ponad roku. Amerykanin po raz ostatni walczył w październiku 2020 roku. Wówczas poległ w ostatnim pojedynku w karierze legendarnego Khabiba Nurmagomedova na UFC 254. Chcąc ponownie znaleźć się w szczycie kolejki po pas mistrzowski dywizji lekkiej, The Highlight 6 listopada zmierzy się z ostatnim pretendentem do tytułu, Michaelem Chandlerem, na UFC 268 w legendarnej Madison Square Garden.
Ewentualny wygrany najprawdopodobniej w 2022 roku stanie w szranki z kimkolwiek, kto wówczas będzie dzierżył koronę króla kategorii lekkiej największej organizacji MMA. Wszystko zależy od wyniku main eventu UFC 269: Charles Oliveira vs. Dustin Poirier. Fanem Do Bronxa nie jest Justin Gaethje, o czym już swego czasu dał znać. The Highlight uważa, że jedyne porządne zwycięstwo z serii dziewięciu obecny mistrz odniósł… W przedostatniej walce, przeciwko Tony’emu Fergusonowi.
– Jest pewien konkretny sposób w jaki należy z nim walczyć i już to pokazałem. Więc wcale ta jego wygrana nie była tak zachwycająca, jakby się mogło wydawać. No i na pewno nie była tak imponująca, jak moja, bo wtedy Ferguson miał serię 12 wygranych z rzędu. Poza tym pokonał Nika Lentza. Kogoś jeszcze?
Przypomniany o poddaniu Charlesa Oliveiry na UFC Fight Night 170 przeciwko Kevinowi Lee, Justin Gaethje dał jasno do zrozumienia, co sądzi o Amerykaninie.
– O tak, to było dobre. Kevin Lee jest dzi*ką. Sorry, Kevin.
– Serio tak uważam. Jakby, no ma umiejętności. KO na Gillespiem to najgorsze, co mogło mu się przytrafić, bo on wcale nie kończy ludzi. Wygrywa w określony sposób, przez kontrolę w zapasach, przez utrzymanie rywala na siatce i sprowadzeniu do parteru. Nie chcę kopać leżącego. Właśnie przegrał, zmienił dywizję, nieważne.
Kevin Lee w rzeczy samej poległ ostatnio przez jednogłośną decyzję na UFC Vegas 35. Jego przeciwnikiem był wówczas Daniel Rodriguez, który przywitał The Motown Phenoma w dywizji półśredniej. Po tym pojedynku Dana White zastanawiał się głośno, czy Kevin Lee nie powinien opuścić federacji.
Źródło: UFC Unfiltered