Iwo Baraniewski o bonusie za nokaut w UFC: Dzięki niemu zarobiłem ileś-krotnie więcej
Iwo Baraniewski otwarcie przyznał, że bonus za nokaut na UFC 323 miał dla niego ogromne znaczenie – nie tylko sportowe, ale i finansowe.
Niepokonany w zawodowym MMA „Rudy” zanotował jeden z najbardziej elektryzujących debiutów ostatnich miesięcy. Starcie Iwo Baraniewskiego z Ibo Aslanem od pierwszych sekund zamieniło się w prawdziwą strzelaninę. Obaj zawodnicy ruszyli na siebie bez kalkulacji, a kibice w niespełna półtorej minuty zobaczyli aż cztery nokdauny. Najważniejszy z nich należał do Polaka – to Aslan padł na deski po raz ostatni.
Efektowny triumf zapewnił Baraniewskiemu nie tylko rozgłos, ale też bonus za „Występ Wieczoru”, który – jak się okazało – miał bardzo konkretne przełożenie na jego codzienność.
Iwo Baraniewski o finansach po UFC 323: „Gdyby nie bonus, dużo bym nie zarobił”
Reprezentant grupy Artura Gwoździa w rozmowie z Arturem Mazurem nie ukrywał, że dodatkowe 50 tysięcy dolarów znacząco poprawiło jego sytuację po debiucie w największej organizacji MMA na świecie:
– Dzięki temu bonusowi ileś krotnie więcej zarobiłem. Gdyby nie ten bonus, odjęcie podatków, rozliczenie się ze wszystkimi, dochodzą koszty opłacenia biletu dla jednego trenera, opłacenia pobytu, więc bym za dużo nie zarobił, jakbym nie zgarnął bonusu. Dlatego cieszę się jeszcze bardziej – powiedział Baraniewski.
Iwo Baraniewski trafił do UFC za pośrednictwem Dana White’s Contender Series — drogi najszybszej, ale jednocześnie obarczonej ograniczonymi możliwościami negocjacyjnymi. Zawodnicy wchodzący do organizacji tą ścieżką często godzą się na mniej korzystne warunki finansowe, ryzykując stabilne kontrakty w innych ligach w imię realizacji sportowych marzeń.
Efektowny nokaut na Aslanie przedłużył zwycięską serię Baraniewskiego do siedmiu wygranych z rzędu i sprawił, że drzwi do wielkiego świata MMA stanęły przed nim otworem. Sam zawodnik jasno deklaruje, że chciałby postawić kolejny krok już w marcu – najlepiej na gali UFC w londyńskiej O2 Arenie.
