Patryk Tołkaczewski ponownie zabrał głos w sprawie spotkania z hejterem. Wyjaśnił, co kierowało nim przy pisaniu obraźliwych komentarzy.
Zawodnik KSW za pośrednictwem social mediów przekazał, że przejechał blisko 250 kilometrów, aby na żywo spotkać się z człowiekiem, który w sieci atakował jego rodzinę. Opublikował nawet nagranie, na którym ojciec hejtera przeprasza i zapewnia, że to się więcej nie powtórzy.
— MMASHOTS (@MMASHOTS1) January 6, 2024
Następnie „Gleba” postanowił zdradzić więcej szczegółów w tej sprawie. Wyjaśnił, że nie zgadza się na to, by obrażano jego najbliższych, w związku z czym postanowił zainterweniować. Jak się okazuje, hejter wzorował się na popularnym influencerze.
Tołkaczewski uważa, że fani powinni wiedzieć o kogo chodzi. Jak nietrudny się domyślić, mowa najprawdopodobniej o Natanie Marconiu, który przez ostatnie tygodnie atakuje niemal wszystkich w środowisku freakowym i nie tylko:
– Czy jestem z tego dumny? Nie, ale to była sprawa honoru. Hejt na mnie, mogę to olać, ale hejt spadł brutalny na moją rodzinę, w szczególności na moją żonę, na co nie pozwolę. Pojechałem, dowiedziałem się, co nim kierowało.
– Dziwnym trafem tydzień temu dostałem mocne przeprosiny od wielkiego influencera z Polski, który w gorzkich słowach wypowiedział się na mój temat. Sami wiecie, o kogo chodzi. Mam nadzieję, że to nagranie do niego trafi, bo to jest bardzo duży idol hejtera, który mnie i moją rodzinę zwyzywał.