Krzysztof Ferenc w najnowszym wywiadzie dla Fansportu TV przed Clout MMA 2 wrócił pamięcią do pojedynku z Piotrem Szeligą i tego, co działo się po nim.
Popularny „Wujaszek Fericze” zadebiutował w świecie freak fightów w październiku 2021 roku. Na gali FAME 11 zmierzył się z Piotrem Szeligą, ale to starcie skończyło się już w 1. rundzie. „Szeli” ustrzelił go prawym sierpem, notując imponujące KO.
Krzysztof Ferenc mierzył się później w pojedynkach charytatywnych, a przed kilkoma miesiącami pokonał „Taxi Złotówę” w zaledwie 40 sekund. Kolejną walkę „Fericze” stoczy już w najbliższą sobotę na Clout MMA, gdzie zmierzy się z Konradem Karwatem.
W najnowszym wywiadzie dla Fansportu TV „Wujaszek” wrócił pamięcią do porażki, którą poniósł z rąk Szeligi. Po dziś dzień uważa, że jest to najcięższy nokaut w historii freak fightów i swoją największą porażkę. Pokazała mu ona jednak, jak twardy ma charakter.
– To największa porażka w moim życiu sportowym. Taka prywatna, nie tylko fizyczna, ale mentalna. Byłem pewny siebie. Nie lekceważący Piotra Szeligę, ale pewny siebie w sportowym znaczeniu. No i ta porażka taka sromotna pokazała mi w jakim miejscu jako sportowiec jestem mentalnie.
– Uważam nadal, że to był najcięższy nokaut, jeśli chodzi o freak fighty i wykonany nota bene na mojej osobie, a nie ja wykonałem na kimś. To też mnie stawia w takim punkcie, że muszę do końca życia żyć z tą porażką. Ten nokaut cały czas się gdzieś przewija. Ale ta sytuacja mi pokazała, czy ja mentalnie jako facet, człowiek, sportowiec jestem gotowy żeby radzić sobie z trudnymi rzeczami. (…) Uważam, że jestem twardym facetem i sportowcem i tamta sytuacja mnie zbudowała. Dlatego teraz mogę wyjść do Konrada Karwata, tak trudnego przeciwnika, z myślą i wiarą, że z nim wygram.