FAME może pluć sobie w brodę? Włodarczyk skomentował wyrzucenie z organizacji
Krzysztof „Diablo” Włodarczyk uważa, że nie stracił na wyrzuceniu z FAME. Co więcej, to organizacja powinna żałować decyzji o pozbyciu się go na kilka dni przed galą na PGE Narodowym.
Były mistrz świata kategorii cruiser już dwukrotnie był ogłaszany jako zawodnik największej freakowej organizacji i za każdym razem nie dochodziło do jego występu. Zwłaszcza ta ostatnia sytuacja jest bolesna.
Włodarczyk został w ubiegłym roku zaprezentowany jako rywal Arkadiusza Tańculi, po czym wycofał się z FAME 19. Minęły miesiące, a pięściarz stawił się w klatce freakowej organizacji po raz kolejny. Ogłoszono jego walkę z „pashąBicepsem” na PGE Narodowym, „Diablo” w obliczu kontuzji kostki próbował zmienić formułę, ale ostatecznie do jego występu na FAME 22 nie doszło.
Krzysztof Włodarczyk nie pojawił się na konferencji, co poskutkowało radykalnym krokiem ze strony włodarzy. Organizacja zareagowała wydając oświadczenie, w którym poinformowano o usunięciu pięściarza z jej szeregów.
Diablo: To niech FAME żałuje
W rozmowie z kanałem Za Ciosem „Diablo” stwierdził, że to FAME powinno żałować swojej decyzji. Jak podkreślił, jego starcie z Jarosławem Jarząbkowskim zostałby na długo zapamiętany:
– Będę miał walkę. Nie zdradzę z kim, z czym, ale myślę, że w formule MMA. Bardzo ciekawa. To by było tyle. Niech się ta osoba dobrze, naprawdę dobrze przygotuje. Ja bym powiedział, to niech FAME żałuje. Miałby bardzo fajny pojedynek, który zostałby w głowie kibiców na długo. Wyszło, jak wyszło – powiedział Krzysztof Włodarczyk.
Pięściarz przyznał też, że myśli o kolejnej walce o mistrzostwo świata organizacji WBO. „Diablo” jest na fali 12. kolejnych zwycięstw, choć jego ostatni rywale podchodzą raczej pod kategorię „zawodników do nabijania rekordu”. Włodarczyk dzięki tym zwycięstwom jest jednak bardzo blisko dobicia do 70. wygranych na zawodowym ringu.