Kasjusz Życiński nie pozostawia wątpliwości w sprawie potencjalnego pojedynku z Denisem Załęckim. Po ostatniej walce „Bad Boya” nie jest zainteresowany takim starciem.
Pomiędzy freak fighterami jest duży konflikt, jednak wszystko wskazuje na to, że nie zostanie on wyjaśniony w klatce, mimo że federacja High League złożyła „Don Kasjo” ofertę. W rozmowie z Illegal TV zdradził:
– Rozmawialiśmy wstępnie. Jak będzie trzeba, to się dogadamy. Tak mi się wydaje. Przeważnie to ja stawiam warunki, ale tak chętnie bym mu wpierdolił, tak bym pokazał tej młodzieży, że tacy to przeważnie tylko krzyczą. Już wielokrotnie miałem do czynienia z takimi.
„Don Kasjo” wyklucza walkę z Denisem
Po ostatniej porażce Załęckiego sporo się jednak zmieniło. Zawodnik z Torunia złamał zasady i w starciu bokserskim z Pawłem Tyburskim zaczął wyprowadzać kopnięcia, przez co został zdyskwalifikowany. Wygląda też na to, że odnowiła się jego kontuzja, jednak nie wszyscy w nią wierzą.
W ostatnim wywiadzie dla Andrzeja Kostyry zawodnik Prime Show MMA stwierdził, że ten ratuje się udawaną kontuzją, kiedy zaczyna mu brakować tlenu. Oświadczył również, że nie ma szansy na ich pojedynek:
– Nie, nie dojdzie do niej. Nie zamierzam walczyć z gościem, który się sam kładzie i udaje kontuzję. Dopóki miał tlen, to ta nogi nic go nie uwierała, nic. Ale jak zadyszkę złamał, to nagle coś boli. Obejrzyjcie sobie ze Szpilką i z Tyburskim. Kiedy kończy się tlen, to zaczynają się problemy z nogą. Oszuka może małe dzieci, ale nie mnie, nie tych starszych. Tam nie ma żadnego problemu z nogą, tam jest problem z głową. Jest obsrańcem i tyle.
Źródło: YouTube