Kasjusz Życiński po ostatniej porażce nie zamierza więcej walczyć w małych rękawicach. Swoją przegraną tłumaczy także tym, że rywal miał korzystać ze środków dopingujących.
W minioną sobotę odbyła się gala Prime Show MMA 6, w main evencie której do klatki powrócił „Don Kasjo”. Stoczył on pojedynek na zasadach boksu w małych rękawicach i zmierzył się z Pawłem Tyburskim. Przed starciem był bardzo pewny siebie, jednak został całkowicie zdeklasowany.
„Tybori” kilkukrotnie posłał go na deski i brutalnie rozbił jego twarz. W drugiej rundzie do klatki musiał wejść lekarz, który obejrzał zmasakrowane oko Życińskiego, po czym nie pozwolił mu kontynuować pojedynku.
„Don Kasjo” tłumaczy się po bolesnej porażce
Po walce w rozmowie z MMA-Bądź na bieżąco w nietypowy sposób tłumaczył się z przegranej. Podkreślił, że w prawdziwym boksie jest niepokonany, mimo że ma na koncie porażkę z Normanem Parke. Natomiast walkę w małych rękawicach uważa jedynie za machanie wiatrakami, przy czym jego rywale liczą na to, że ich pięści przecisną się przez gardę.
Dodał również, że jego przeciwnikom pomagają środki dopingujące. Zapowiedział, że najprawdopodobniej nie zobaczymy go więcej walczącego w małych rękawicach, a swoich rywalowi pokonałby z łatwością, gdyby starcie odbywało się na zasadach prawdziwego boksu.
– Oni się nawp…alają tych środków, tych sterydów i machają łapami. (…) W małych rękawicach to jest takie machanie. Nabijesz się sterydów, siedzisz godzinę przed w łazience i kłujesz dupę. Jeżeli ma być walka w małych, to niech będą testy. Ja trenuję i nie biorę żadnych środków. Oni mają wy…ane. Ja nie chcę tak po prostu.