GROMDA

Dymy w GROMDZIE? Mariusz Grabowski: „Nie ma co z siebie robić wariata, ale…” [WIDEO]

Szef organizacji GROMDA Mariusz Grabowski po raz kolejny zabrał głos na temat budowania atmosfery przed wydarzeniami walk na gołe pięści. O ile szacunek do rywala stoi na pierwszym miejscu, to niemiałby nic przeciwko okazjonalnym „dymom”.

W czerwcu bieżącego roku GROMDA będzie świętowała swoje pięciolecie, a już za kilka tygodni czeka nas inny jubileusz. W piątek 7 marca odbędzie się gala GROMDA 20. Main eventem tego wydarzenia będzie potyczka niepokonanych: mistrza w osobie Mateusza „Don Diego” Kubiszyna oraz Jakuba „Słomki” Słomki.

Krwawe pojedynki będzie można oglądać podczas transmisji na żywo. Dostęp wykupisz wyłącznie – TUTAJ – gdy tylko wystartuje oficjalna sprzedać PPV na GROMDA 20. Nadal jest także możliwość nabycia mocno limitowanej puli biletów! Wejściówki znajdziesz – TUTAJ.

Szef GROMDY: Przydałoby się jakieś „poddymienie”

Mariusz Grabowski gościł w studio Fansportu TV, gdzie wypowiedział się między innymi o szalonych początkach organizacji, czy niedawnemu starciu o miano pretendenta. W tymże „JOKER” przegrał ze „Słomką”, choć szef GROMDY jest przekonany, że Jakub Szmajda powróci na zwycięskie tory.

Sprawdź!  Wiemy, dlaczego Kajfasz nie zawalczył na GROMDA 14! "Czekał do samego końca, palił się do walki"

O ile zakopiański bijok, kolokwialnie mówiąc, „oddaje” w ringu, o tyle nikt nie ma wątpliwości, że medialną bestią nie jest. „Joker” na pewno dostarczyłby więcej contentu i poszedłby w wymianę na uszczypliwości z „Don Diego”.

W rozmowie z Kacprem Mim Mariusz Grabowski przyznał, że cieszy go, iż w GROMDZIE panuje przede wszystkim szacunek między wojownikami. Niemniej szef organizacji doskonale wie w jakich czasach żyjemy i nie ukrywa, że okazjonalne „dymienie” byłoby mile widziane.

No właśnie i tutaj jest wiele osób takich i zawodników, którzy niewiele chcą mówić. Nie słowa, a czyny tutaj mają znaczenie i myślę, że w przypadku GROMDY to się sprawdza. Jest Bartek Domalik, jest wielu innych zawodników, którzy wiadomo robią, a nie mówią.

– To jest z jednej strony fajne bo zasady, szacunek dla rywala… ale z drugiej strony też czasami by się jakieś „poddymienie” przydało. Wiadomo, że my robimy swoją robotę promocyjną i to jest jedno, ale dzisiaj mamy świat Internetu. Ale nie ma co z siebie wariata czy głupka robić, żeby ktoś o tobie mówił albo ciebie zapamiętał – dodał mając na uwadze powagę zawodników swojej organizacji Grabowski.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.