Krzysztof „Diablo” Włodarczyk po raz kolejny pożegnał się z Fame MMA. Zdaniem byłego mistrza organizacji, tym razem również nie musi być to definitywne zakończenie tego burzliwego związku.
Już w ubiegłym roku „Diablo” został ogłoszony zawodnikiem największej organizacji freak fight w Europie, ale po niedługim czasie wycofał się ze słownej umowy. Były mistrz świata ponownie został zaprezentowany przed kilkoma miesiącami, zapowiedziano jego walkę z „pashąBicepsem” na PGE Narodowym i… do debiutu nie dojdzie.
Krzysztof Włodarczyk nie pojawił się na konferencji, co poskutkowało radykalnym krokiem ze strony włodarzy. FAME MMA wydało specjalne oświadczenie, w którym poinformowano o usunięciu go z jej szeregów. Pojedynek z Jarosławem Jarząbkowskim tym samym został anulowany.
Po raz kolejny zatem rozjechały się drogi „Diablo” i organizacji. Jeden z włodarzy FAME „Boxdel” w wywiadzie dla KOLOSEUM stwierdził, że: „nie będzie go po prostu w ogóle już więcej na FAME. Dawanie trzeciej szansy to byłby chyba idiotyzm z naszej strony”.
Kacper Mi poprosił o opinię w tym temacie Adriana Polańskiego. Były mistrz organizacji zapytany o to, czy „Diablo” otrzyma dożywotni zakaz występu w FAME wyśmiał wręcz sugestię takowego posunięcia. Tak się składa, że chwilę wcześniej był na jednym programie z Marcinem Najmanem, o którym też była mowa, że jego stopa więcej w FAME nie postanie.
– Bany dożywotnie tutaj FAME pokazuje, że są ch…ja warte tak naprawdę. Stary, nawet jakby dostał tego bana dożywotniego, to rok-półtorej, zara będzie coś, znowu się dogadają i wróci. One są ch…ja warte. Na dzisiejszej konferencji też pojawiła się osoba, która miała bana – zaczął „Polak”, który zaraz kontynuował wypowiedź na temat samego „Diablo”. – Ch…jowo, ale pamiętaj o tym, że on nie zrezygnował z walki, tylko z konferencji. To FAME go wyj…bało. Czy słusznie? Nie wiem. Nie mój cyrk, nie moje małpy.