Daniel Omielańczuk o kontrowersjach wokół turnieju FAME: To nie wina zawodników, tylko…

Niedoszły uczestnik turnieju FAME MMA o milion, Daniel Omielańczuk, wypowiedział się o kontrowersjach, które narosły po ostatniej gali.
Trenujący w WCA weteran wagi ciężkiej znalazł się na wysokim miejscu w głosowaniu fanów na uczestnictwo w Golden Tournament. Na jego nieszczęście, poważny uraz wyeliminował go z zawodów. Milion w sztabkach złota padł zaś łupem jego klubowego kolegi, Denisa Labrygi.
Wygrana głogowianina nie należała jednak do najsłodszych. Fani szybko wytknęli sposób, w jaki zwyciężał on w ćwierćfinale, czyli kontrowersyjną decyzję z Sararą, a przede wszystkim w finale. Tam, choć pojedynek był zakontraktowany w formule No Limit, Denis odniósł wiktorię po przerwaniu w wyniku nieintencjonalnego faulu.
Daniel Omielańczuk o kontrowersjach wokół turnieju
Michał Tuszyński z redakcji Fansportu TV o tamten feralny wieczór zapytał Daniela Omielańczuka. Niedoszły uczestnik Golden Tournament przyznał szczerze, iż w jego oczach Labryga nie powinien trafić do półfinału. Wszelkie kontrowersje zaś nie powinny być traktowane jako celowe błędy freak fighterów:
– Szczerze, ja nie wiem do końca… Ja nie byłem na odprawach sędziowskich, o zasadach. Dla mnie, jeżeli są zasady K-1, a mówią, że to K-1, no to K-1. Jak mam być szczery, no to uważam, że pierwszą walkę wygrał Tomek Sarara. Mówię to czysto, bez żadnych pod kontekstów, tak, jak uważam. Trzecia walka, bo druga to sorry, Alberto, ale nie ta klasa Denisa, żeby wychodzić z takim zawodnikiem.
– Trzecia walka… No, ciężko powiedzieć. Bo jeśli jest No Limit, to nie liczą się nokdauny. No tu policzyli. Uważam, szczerze, że tu powinien być No Contest i na następnej gali powinien być finał. To by było najuczciwsze – ocenił Omielańczuk.
– Dużo kontrowersji, dużo niewyjaśnień. Ale wydaje mi się, że to nie wina zawodników, tylko wina nie do końca, gdzieś tam, zrozumiałych zasad. I uważam, że jeśli robimy K-1, to trzeba zatrudnić profesjonalnych sędziów, którzy się tym zajmują. Wtedy nikt by nie miał pretensji, nikt by nie miał pretensji do sędziego Jarosza i nie byłoby tych kontrowersji niepotrzebnych. Przy takiej gali, gdzie jest tylu zawodników, wchodzą takie pieniążki, to ci sędziowie by tak nie obciążyli budżetu federacji – dodał.