Dana White znany jest z ciętego języka, zwłaszcza jeśli ma bronić swoich decyzji. W rozmowie z MMA Junkie powiedział kilka słów do krytyków walki wieczoru UFC 265.
Gdy Ciryl Gane przygotowywał się do walki z Alexandrem Vilkovem padła informacja o niepowodzeniu w negocjacjach w sprawie walki Francis Ngannou vs. Derrick Lewis. Zamiast zaczekać na dostępność mistrza UFC wagi ciężkiej, największa federacja MMA poszła w zupełnie innym kierunku. Ogłoszono starcie o pas tymczasowy królewskiej kategorii wagowej: Derrick Lewis vs. Ciryl Gane.
Walka zapowiada się na bardzo ciekawą, obaj zawodnicy mają dynamit w rękach i mogą zaskoczyć w każdej sekundzie. A jednak to schodzi na dalszy plan. Większość poddaje pod wątpliwość sens pasa tymczasowego, gdy Francis Ngannou sam został mistrzem zaledwie 4 miesiące temu.
– Mamy walki w każdą sobotę. Chcesz walczyć? Znajdzie się dla ciebie miejsce. Jak nie chcesz, to spoko, nie ma problemu. Zrobiliśmy zestawienie, w którym wystąpi człowiek, który pokonał już Francisa Ngannou i świeżą krew w postaci Ciryla Gane.
Dana White odparł też twierdzenie, że tytuł tymczasowy odbiera prestiżu głównemu pasowi. Szef UFC uważa, że jest zupełnie inaczej.
– Nie nie, jeśli już, to dzięki temu walka unifikacyjna dostaje dodatkowy smaczek. Wówczas będzie to starcie mistrz vs. mistrz. Jak wygra Lewis, Ngannou musi zmierzyć się z gościem, który już raz go pokonał. A jak wygra Ciryl Gane, cóż, z nim jeszcze się nie mierzył. A po pokonaniu Derricka wciąż będzie niepokonany. Przyznasz, że to całkiem ekscytujące. Więc dlaczego wszyscy nie mogą się po prostu zamknąć, k***rwa mord? Dajcie mi robić to, co robię przez ostatnie 20 lat.
Źródło: MMA Junkie