Prezydent UFC Dana White został poproszony o komentarz w sprawie tragicznego zachowania sędziego na ostatniej gali Fury FC.
Dramatyczne sceny rozgrywały się w main evencie Fury FC 76, która w miniony weekend miała miejsce niedługo przed San Antonio. Kartę walk zamykało starcie Edgar Chairez vs Gianni Vazquez. Pierwszy z zawodników po obaleniu zapiął duszenie trójkątne nogami. Fighter sprawił, że rywal odpłynął, a widzieli to wszyscy, oprócz sędziującego ten pojedynek Franka Collazo. Arbiter nie słyszał krzyków komentatorów, czy nawet lekarza. Chwilę później Vasquez ocknął się, gdy oponent założył mu balachę, po której zdołał odklepać.
Trener przegranego Gianniego grzmiał w mediach społecznościowych i nawoływał o najsurowszy wymiar kary nie tylko dla sędziego, lecz także dla inspektora komisji sportowej. W Teksasie nie obowiązuje zasada poddania narożnika przez wrzucenie ręcznika, lecz to właśnie pracownik organu przerywa pojedynek na prośbę teamu, czego ten miał nie zrobić.
„Gorzej być nie może”
Po ostatniej gali UFC on ESPN 43 prezydent UFC został poproszony o komentarz do tej sytuacji. Dana White nie oglądał gali Fury FC, ale nagranie z całej sytuacji, które obiegło social media również do niego dotarło.
– Jeśli gość zostaje uduszony do nieprzytomności, a ty sobie nie zdajesz z tego sprawy… Każdemu może się przytrafić gorszy wieczór, każdy popełnia błędy. Ale jak koleś odpłynął, a potem zakłada się mu balachę… Gorzej być nie może. Po takim czymś, co mu się przytrafiło nie powinien być sędzią.
Ta sytuacja przypomniała White’owi o innym kontrowersyjnym arbitrze, Stevie Mazzagattim. Dana niejednokrotnie w ostrych słowach krytykował jego pracę, a sceny z main eventu Fury FC 76 przypomniały mu o jednej z fatalnych pomyłek na gali WSOF.
– Chodzi o to, za co tak zjechałem Mazzagattiego. Wtedy, jak Josh Burkman udusił tego dzieciaka, jak mu było? Zapaśnik udusił go do nieprzytomności, a Mazzagatti nawet nie miał o tym pojęcia.
Wspominanym „dzieciakiem” był niegdysiejszy zawodnik UFC, Jon Fitch. Rywal założył mu ciasną gilotynę, którą bez interwencji sędziego odpuścił. Amerykanin wówczas był już kompletnie nie przytomny.