W tym roku zobaczyliśmy coś, na co trzeba było czekać wiele lat. Do akcji powrócił Nick Diaz! Prezydent UFC, Dana White, uważa, że choć bardzo go szanuje – starszy brat ze Stocktońskiego duetu nie powinien już wchodzić do oktagonu.
We wrześniu na UFC 266 po wieloletnim rozbracie z oktagonem do akcji powrócił Nick Diaz. Co więcej, jego rywalem był Robbie Lawler, więc w końcu (po 17 latach) doszło do rewanżu za walkę z UFC 47. Wtedy wygrał Stocktończyk, a parę miesięcy temu – „Ruthless”.
Dana Whtie widział występ Diaza na UFC 266. Prezydent federacji wie, że kluczem do sukcesu jest robienie tego, co się kocha. A niczego takiego nie widział po Nicku w czasie powrotu od klatki po 6. latach. Jak powiedział w rozmowie z ESPN:
– Nieważne, jak dobrze wyglądał w oktagonie, albo co robił po tak długiej przerwie. Uważam, że Nick nie powinien już walczyć. Nie chodzi o to, że nie popierałem tego pomysłu. Jest dorosłym facetem, może sobie robić, co mu się żywnie podoba. Ale nie wydaje mi się, żeby Nick robił to dlatego, że to kocha. Wydaje mi się, że robi to, bo musi. Nie wiem, stary. Ludzie się mnie pytają: „Jaki jest klucz do sukcesu?”, a chodzi o to, by być szczęśliwym i robić to, co się kocha.
Po porażce z Robbiem Lawlerem, Nick Diaz wyraził swoje mieszane odczucia w wywiadzie. W wypowiedzi zauważył, że walka została ustawiona bez jego pełnej zgody. Dana White porównał współpracę ze Stocktończykiem do stania w ciasnym korku:
– Zawsze, gdy mówię o ludziach, którzy stoją w korkach zderzak przy zderzaku i są w drodze do roboty, której nienawidzą – tak właśnie czuję się dogadując sprawy z Nickiem Diazem, kiedy ten przyszykowuje się do walki. Jest właśnie takim człowieczkiem z korka, zderzak przy zderzaku, na trasie do miejsca, którego nienawidzi. To całkiem fascynujące. Po tak długiej przerwie zaliczył taki powrót – należy mu się pełen szacunek.
Źródło: ESPN