UFC, a przede wszystkim Dana White, marzy o sprowadzeniu Khabiba Nurmagomedova z emerytury. Dagestańczyk nie daje się jednak skusić ani pieniędzmi, ani pełnym rekordem 30-0, ani nawet wyzwaniem w postaci obecnego mistrza.
Khabib Nurmagomedov po raz ostatni w karierze wystąpił na UFC 254 w październiku ubiegłego roku, gdzie pokonał Justina Gaethje. Tuż po walce zdjął rękawice ogłaszając oficjalnie to, co zapowiadał po śmierci swojego ojca: odejście na sportową emeryturę i zawakowanie pasa mistrzowskiego wagi lekkiej.
O tytuł na UFC 262 zmierzyli się Charles Oliveira oraz Michael Chandler. Wygrał Brazylijczyk przez brutalne KO w drugiej rundzie. Wiele osób z branży sugerowało, że dzięki znakomitej grze parterowej i znacznie poprawionej stójce „do Bronx” stanowiłby nie lada wyzwanie. Podczas wywiadu dla ESPN „Dagestański orzeł” utwierdził wszystkich, że nie zamierza wracać do startów:
– Wtedy był czas Khabiba, teraz jest czas Charlesa. Nie będę szedł do mediów i mówił „Wracam i i zawalczę z tym gościem!” Nie interesuje mnie to.
– Osiągnąłem prawie wszystko w tym sporcie i nie ma nikogo, z kim chciałbym się zmierzyć. Bardzo dużo osób nie chce zrozumieć mojego punktu widzenia. Trenuję, ale dla siebie. Możemy porozmawiać o moich projektach, które planuję, ale powrót do walk nie jest jednym z nich.
Charles Oliveira po ponad dekadzie w UFC osiągnął w końcu szczyt. Na UFC 262 pokonał Michaela Chandlera. Na ostatnim PPV, UFC 264, poznaliśmy pierwszego pretendenta, którym został Dustin Poirier. Póki co czekamy jednak wybór daty i podpisanie kontraktu.
Źródło: ESPN, MMA News