Nikołaj Wałujew od dawna otwarcie popiera zbrodnicze działania Władimira Putina. Podczas, gdy wiele osób stara się uciec z Rosji, były mistrz świata wagi ciężkiej obrał przeciwny kierunek.
Dnia 21 września ogłoszona została mobilizacja w Rosji. Spowodowało to niemałe poruszenie wśród obywateli, którzy tłumnie wyszli protestować na ulicach, przez co jednak wiele osób otrzymało wezwanie do armii po zatrzymaniu przez policję.
Setki tysięcy Rosjan, którzy są przeciwni działaniom Władimira Putina stara się wydostać z kraju. Ceny lotów poszybowały w górę, Finlandia o północy zamknęła granicę, a tłumy widać na przejściu z Gruzją. Niektórzy zostawiają swoje samochody i pieszo pokonują trasę, by tylko opuścić terytorium swojego rodzimego kraju.
Nie brak jednak osób, które murem stoją za Putinem i jego zbrodniczymi działaniami. Jedną z nich jest Nikołaj Wałujew, jeden z najlepszych pięściarzy w historii Rosji. W swojej karierze pokonał m.in. takich rywali jak John Ruiz czy legendarny Evander Holyfield. Dwukrotnie sięgnął także po tytuł mistrza świata organizacji WBA w kategorii ciężkiej.
Przed kilkoma miesiącami były pięściarz mówił o prezydencie Rosji:
– Mamy silnego lidera. Podejmuje Decyzje, nie boi się brać za nie odpowiedzialności, dlatego potrzebuje naszego wsparcia. Kiedy ją widzi, jest mu łatwiej, bo jest też Człowiekiem. Pomóżmy mu więc w momencie, kiedy najbardziej tego potrzebuje!
Autor 34. nokautów w 52. zawodowych walkach w ringu ogłosił swoje dołączenie do rosyjskiej armii w rozmowie z portalem Izwestia:
– Część armii rosyjskiej, którą dysponujemy, i oddziały milicji republiki Donbasu to za mało. Częściowa mobilizacja następuje, abyśmy mogli uwolnić większy zasób bojowy.
Wałujew w 2011 roku otrzymał funkcję deputowanego do rosyjskiej Dumy Państwowej z listy putinowskiej partii Jedna Rosja. Już na początku wojny były mistrz WBA wagi ciężkiej otwarcie krytykował sportowców uciekających z Rosji po ataku na Ukrainę:
– Niech uciekają. Porażka! Szczury zawsze uciekają ze statku. Nie tylko wtedy, gdy maszyna tonie, ale także pod ostrzałem. Najemnicy nigdy nie będą tacy sami jak zawodnicy z kraju. Pieniądze inwestowane na zagranicznych piłkarzy można przeznaczyć na rozwój młodzieżowego futbolu, zapewnienie równych szans wszystkim dzieciom. Wtedy będzie rywalizacja.