Jan Błachowicz szeroko objaśnił wszystkim znaczenie swoich wpisów po ostatniej gali UFC. Polski fighter przyznał, że musiał dać upust swoim emocjom.
Gwoli przypomnienia, na ubiegłotygodniowym wydarzeniu, które miało miejsce w Madison Square Garden, Pereira znokautował Prochazkę sięgając po pas wagi półciężkiej UFC. Popularny „Poatan” title shota otrzymał pokonując przez decyzję właśnie Błachowicza.
Błachowicz po UFC 295: „Wygrał walkę, którą miałem mieć”
Janek w rozmowie z portalem InTheCagePL przyznał, że Alex wykonał świetną robotę, choć nie ukrywa, że widząc to na żywo ciężko było mu powstrzymać emocje. O ile zwycięstwo Brazylijczyka z jego punktu widzenia jest na plus, bo może doprowadzić do rewanżu o tytuł, o tyle nie mógł pohamować zdenerwowania, które przełożył na wpis na Twitterze (obecnie X).
– Jakby patrzeć na aspekt „układanki”, to lepiej dla mnie, że wygrał Pereira, który, ja cały czas uważam, że ze mną przegrał. Dlatego też gdzieś tam „się odpaliłem”. (…) Bardzo dużo ludzi nie zrozumiało, albo źle zrozumiało, mojego pierwszego tweeta – skomentował wypuszczone sprostowanie Janek. – Tylko tyle, chciałem gdzieś tam sprostować. Najnormalniej w świecie: ja też jestem człowiekiem i mam jakieś emocje. Ja uważam, że walkę z Pereirą wygrałem, została mi odebrana szansa na walkę o tytuł mistrza świata. Puścić to ja sobie mogę partyjkę w 3 karty, ale nie coś takiego.
Błachowicz nie ukrywa, że już samo oglądanie walki Pereira vs Prochazka nie było dla niego łatwe. Janek czuł, że to on powinien znajdować się z Czechem w oktagonie, a wyzwanie Israela Adesanyi przez „Poatana” przelało czarę goryczy. Zaznaczył jednak, że jeśli pokona Aleksandara Rakicia na UFC 297, będzie lobbował rewanż z Alexem.
– Najnormalniej w świecie się zdenerwowałem. Jeszcze jak usłyszałem, że on po walce wyzywa po raz 100 Adesanyę. No mówię: nie no, bez przesady, ile razy można to oglądać… Tym bardziej, że jeszcze nie mamy załatwionej sprawy w półciężkiej. Ja uważam, że rewanż z nim po walce z Rakiciem, mi będzie się należał jak psu buda.
– Postaw się w moim miejscu. Widzisz walkę, którą miałeś mieć. Wygrywa chłop, którego ty pokonałeś. Wiadomo, walka walce nie równa itd, można sobie spekulować, ale mimo wszystko. To ja powinienem tam być, nie ma mnie tam, a po wszystkim słyszysz… To gdzieś tam by wydłużyło całą tą drogę, a ja nie mam na to czasu.