KSW

Bartosiński zawiedziony programem z Grzebykiem? „Są rzeczy, których na kamerach…”

Adrian Bartosiński był średnio ukontentowany po programie Oko w oko z Andrzejem Grzebykiem. Mistrz KSW przyznał, że i tak powstrzymał się, bo są granice, których nie przekracza.

Popularny „Bartos” wraca do akcji po przegranej z Mamedem Khalidovem, którą poniósł na gali KSW 100. Była to pierwsza „L-ka” w karierze Bartosińskiego. Adrian wciąż pozostaje na tronie dywizji półśredniej, a niebawem przystąpi do kolejnej obrony swojego pasa.

Jego rywalem w main evencie XTB KSW 105 będzie Andrzej Grzebyk. Popularny „Double Champ” długo czeka, by móc zrewanżować się „Bartosowi” za przegraną sprzed kilku lat. Negatywne emocje między tymi zawodnikami buzowały, toteż federacja posadziła ich naprzeciw siebie w programie Oko w oko.

Adrian Bartosiński po programie z Grzebykiem

Wydarzenie poprowadził Ernest Ivanda, znany jako „Red”. Przed laty to także on moderował konfrontację słowną Normana Parke z Borysem Mańkowskim. W międzyczasie pojawił się jednak w świecie freak fightów, gdzie stoczył nawet pojedynek z Pawłem Jóźwiakiem.

Ten fakt mocno nie przypadł do gustu wielu kibicom. którzy woleliby zobaczyć pomiędzy bohaterami KSW 105 Huberta Mściwujewskiego, Macieja Turskiego, czy Mateusza Borka. Ci znani są z tego, że potrafią zadawać celne pytania, które podnoszą atmosferę, a przynajmniej zaciekawią widza.

Sprawdź!  Różalski o długowieczności Pudzianowskiego: "Nasze sparingi to jest wojna. On jak ktoś ciężko bije, to wychodzi z klatki"

No mogłoby być ciekawiej… W tej drugiej połowie było chyba ciekawiej – ocenił szczerze program „Bartosiński” w wywiadzie na kanale InTheCagePL. Jeden z negatywnych przykładów możecie zobaczyć poniżej.

Bartosiński zaznaczył jednak, że zdecydowanie lepiej było, gdy prowadzący go – delikatnie mówiąc – zirytował.

Druga połowa była lepsza, bo już „Red” mnie coś wk…ił i się coś działo. – dodał Adrian. – Pierwsze pytania były za oczywiste, a potem już były takie wiesz, grzebanie takie. Ciekawsze to było.

Jeżeli ktoś miał wyjść zwycięsko z tego spotkania, to zdecydowanie był to Adrian Bartosiński. Niepokonany w dywizji półśredniej „Bartos” wbił kilka cennych szpil w Grzebyka. Zaznaczył jednak, że nie wykorzystał nawet połowy swojego arsenału:

Połowa nie uszła, są rzeczy, których nie będę poruszał na kamerach i tyle.

Jakub Hryniewicz

Wielki fan Arsenalu i UFC, dla którego gotów jest zarwać każdą noc. Lubię merytoryczną dyskusję, dobrą kuchnię i długie spacery. Najbardziej jednak kawę, która wiernie towarzyszy przy stukaniu w klawiaturę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.