„Bandura” już za kilkanaście dni stoczy swoją drugą walkę we freak fightach. Tym razem jego przeciwnikiem w boksie będzie Piotr Szeliga. Bandurski nie jest zdziwiony tym, że jest stawiany w roli faworyta.
Członek popularnego duetu Bungee zadebiutował ponad rok temu pokonując przez decyzję Alana Kwiecińskiego. „Bandura” zaprezentował się z naprawdę niezłej strony posyłając m. in. bardziej doświadczonego rywala na deski.
Na kolejny występ przyszło trochę zaczekać. Patryk Bandurski wraca na FAME: Reborn i ponownie zawalczy w boksie. Tym razem jego przeciwnikiem będzie Piotr Szeliga, który ma za sobą łącznie 8 walk, z czego większość stoczył w Fame MMA.
Ostatnie 5 pojedynków „Szeliego” to jednak tylko 2. wygrane, z czego jedną odniósł w wyniku kontuzji Marcina Wrzoska. Freak fighter mierzył się właśnie głównie z zawodnikami o zawodowej przeszłości, jak „Polish Zombie”, Michał Pasternak, czy Norman Parke. „Bandury” tylko początkowo zdziwił się kursami na pojedynek, w których jest faworytem.
– „Szeli” swoją ostatnią walkę wygrał z „Arabem”. Nie liczę tej z Wrzoskiem. Tak, miał trudnych przeciwników, ale ostatnią walkę wygrał z „Arabem”. Wiadomo, ogromny szacunek dla Piotrka, że walczy z takimi zawodnikami. Tylko sztuką jest zawalczyć pełen dystans z zawodowcem. Wyjść po kasę i przegrać możesz zawsze. „Szeliego” walki z zawodowcami kończyły się w 1-2. rundzie, z „Arabem” też przegrywał. Usadził go, ale on sobie z nim radził. Szacun, że wychodzi do zawodowców, ale nie dziwi mnie, że jestem faworytem.
Zobacz też inne wywiady przed FAME: Reborn.