Artur Szpilka wydał niedawno swoją biografię, w której można poznać wiele nieznanych dotąd historii z jego życia. „Szpila” w wywiadach promujących tę pozycję nie boi się wspomnieć o momentach swojego życia, gdy był najniżej, jak się da.
Pięściarz urodzony w Wieliczce, choć nigdy nie sięgnął po pełnoprawne mistrzostwo świata, jest jednym z najpopularniejszych postaci polskiego boksu. Artur Szpilka przed kilkoma laty zamienił ring na klatkę i występuje w MMA. Wciąż jest jednak wymieniany jednym tchem, gdy mowa o pierwszych bokserkach znad Wisły, którzy przychodzą do głowy.
„Szpila” to też ostatni z biało-czerwonych, który rywalizował o jeden z najważniejszych tytułów w szermierce na pięści – mistrza świata w kategorii ciężkiej. Deontay Wilder znokautował go w 9. rundzie.
Szpilka ze łzami w oczach
Ten rok obfituje w mocne pozycje. Przed kilkoma miesiącami swoją książkę „Różal – Instrukcja Samodestrukcji” wydał Marcin Różalski. Możecie ją kupić wyłącznie na stronie ksiazkarozala.pl. Cena wynosi 64,99 zł, a kupując książkę wspierasz Fundację Pomagaj Pomagać. Dodatkowo przed świętami nie płacicie ani grosza za dostawę!
Niedawno do sprzedaży trafiła też książka „Szpila. Zawsze ten sam”. Był pięściarz, a obecnie zawodnik KSW, zdradza wiele historii, o których nawet najwięksi fani Artura nie mieli pojęcia. Szpilka na jaw wyciągał wiele mrocznych części swojego życia oraz takich, przy których może zakręcić się łza w oku.
„Szpila” gościł w w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego, gdzie poruszył temat dawnych czasów. Jego rodzice trafili do zakładu karnego, a sam z siostrą musiał walczyć o przetrwanie. Artur ujawnił, że nie mieli nawet pieniędzy na jedzenie, więc odbierał ze sklepu przeterminowane produkty. O te walczyć musiał z tak zwanym marginesem społecznym.
– Wielokrotnie czytając książkę, miałem łzy w oczach. Dzwoniłem do Huberta [Kęski]: „Co ty mi stary zrobiłeś…?” – mówił Artur Szpilka w podcaście. – Moja siostra tam opowiada, jak rodzice byli zamknięci w zakładzie karnym, a ja chodziłem do Lidla i tam dawali takie o dzień przeterminowane rzeczy. Ja tam się przepychałem z żulami. Oni też czekali na to jedzenie, a ja te jogurty itd. zawijałem. „To jest dla mojego rodzeństwa” mówiłem.