W ostatnich tygodniach sporą furorę robią wieści dostarczane przez Global Fight League. Organizacja budzi jednak niemało zastrzeżeń.
Global Fight League to nowopowstały twór w świecie MMA, który robi sporą furorę swoimi ogłoszeniami. Na liście zawodników znalazło się też miejsce dla reprezentantów Polski. Ogłoszono już Mateusza Duczmala, Anitę Bekus oraz Karolinę Wójcik.
W rosterze GFL nie brakuje też wielu legend, które są zdecydowanie po swoim prime time. Mowa tu o tak znanych nazwiskach, jak Frank Mir, Wanderlei Silva, Fabrício Werdum czy Aleksiej Olejnik. Ofertę miał też otrzymać Norman Parke.
Polski menedżer ostrzega przed organizacją
Propozycję dla kolejnych Polaków otrzymać miał też szef grupy AniMMAls, Przemysław Kosiński. Menedżer poinformował o tym fanów w social mediach, jednak zasugerował, że coś z GFL może być nie tak…
– Nowa amerykańska organizacja zgłosiła się po dwójkę moich zawodników. Nie byłoby w tym nic dziwnego poza tym, że stawki, jakie zaoferowali w kontrakcie za walki, są kosmiczne, delikatnie mówiąc. Czy innym zawodnikom podpisując z nimi kontrakt, nie zapaliła się lampka ostrzegawcza? – napisał na portalu X (dawniej Twitter).
Nie są to jedyne kontrowersje wokół Global Fight League w ostatnich godzinach. Organizacja ogłosiła bowiem zakontraktowanie czwartego zawodnika rankingu kategorii ciężkiej KSW, Matheusa Scheffela. Ostatni rywal Arkadiusza Wrzoska zaprzeczył jednak doniesieniom o parafowaniu umowy:
– Proszę o usunięcie tego wpisu. Mam kontrakt z inną organizacją. Niczego z wami nie podpisywałem.
Nowa amerykańska organizacja zgłosiła się po dwójkę moich zawodników. Nie byłoby w tym nic dziwnego poza tym, że stawki jakie zaoferowali w kontrakcie za walki są kosmiczne delikatnie mówiąc.
— Przemek Kosiński (@PrzemekMMA) January 20, 2025
Czy innym zawodnikom podpisując z nimi kontrakt nie zapaliła się lampka ostrzegawcza?
