Arkadiusz Wrzosek zabrał głos w sprawie pierwszej gali nowej kickbokserskiej organizacji. Przyznał, że spodziewał się czegoś innego.
Strike King to federacja stworzona przez Bartosza Batrę i Tomasza Sararę. Zawodnicy zapowiadali mocny projekt, który ma być wielkim powrotem polskiego kickboxingu, który w ostatnich latach nie radził sobie najlepiej. Aby zwiększyć zainteresowanie, zapowiedziano pojedynki w małych rękawicach.
Organizacja zaliczyła jednak falstart. Kibice zwrócili uwagę m.in. na nie najlepszą realizację czy ogromne kontrowersje w walce wieczoru. Tomasz Sarara został praktycznie znokautowany przez 20-letniego rywala, jednak dostał od sędziego czas na powrót. Wielu widzów jest mocno niezadowolonych i przyznało, że to nie wróży tej federacji dobrej przyszłości.
Głos zabrał również Arkadiusz Wrzosek, który w rozmowie z FANSPORTU TV przyznał, że pierwsze zapowiedzi wskazywały, iż będzie to gala na najwyższym poziomie. Podkreślił jednak, że zawiodła słaba promocja, do końca nie wiadomo było, kto walczy, a także podobnie jak kibice zwrócił uwagę na niską jakość realizacji. Co więcej, starcia nie odbywały się w małych rękawicach:
– Gala była zapowiadana jako wielki powrót kickboxingu, to można było rozpalić oczekiwania, a do pewnego momentu nic się nie działo na tej karcie. Pierwsza rzecz, która się rzuciła, to ta gala była reklamowana jako walki na małe rękawice. Transmisja dziwnie wyglądała. Byłem zdziwiony, jak to wygląda.
– No szkoda, było wszystko, żeby fajna galę zrobić. Żeby dać start jakiemuś wydarzeniu w kickboxingu. Liczyłem na super nazwiska, jedno dotarło do mnie i byłem pod wrażeniem, ale go nie ściągnęli. Nie widziałem całej gali, ale to, co widziałem, to wyglądało gorzej, niż było zapowiadane.