(VIDEO) Danny Ferreri zaskoczony po krwawej walce z Wardęgą: „Jaki on był twardy! Ogromne serce do walki!”

Danny Ferreri, który na wczorajszej gali Fame MMA 11 zmierzył się z Sylwestrem Wardęgą, jest pod dużym wrażeniem wytrzymałości swojego przeciwnika.

Sylwester Wardęga początkowo miał zawalczyć z „OjWojtkiem”, jednak doznał kontuzji więzadła krzyżowego, co wykluczyło go z pojedynku w MMA. Zawodnik nie wypadł jednak z karty walk. Zmieniony został rywal oraz formuła pojedynku.

Starcie bokserskie z Dannym Ferrerim było zakontraktowane na trzy rundy, ale zakończyło się przed czasem. Zawodnicy bili się w małych rękawicach, a debiutant szybko zmasakrował Sylwestra Wardęgę. Już w pierwszej odsłonie sporo krwi pojawiło się na jego twarzy.

Problemy z kolanem mocno utrudniały zawodnikowi pojedynek, jednak nie zamierzał tak łatwo się poddawać. W drugiej odsłonie Ferrari jeszcze bardziej obijał wycieńczonego przeciwnika. Ostatecznie Wardęga nie był w stanie wyjść do trzeciej rundy i poniósł kolejną porażkę przed czasem.

W krótkim wywiadzie po walce przyznał, że problem jest w jego głowie i to chyba już czas, żeby zakończyć swoją przygodę z Fame MMA. Zaznaczył jednak, że być może będzie próbował swoich sił w innej organizacji freakowej.

Danny Ferreri po walce przyznał, że Wardęga, mimo iż nie był w stanie dalej walczyć, to mocno zaskoczył go swoją twardą głową. Praktycznie w ogóle nie trzymał gardy i przyjął masę ciosów, jednak ciągle szedł do przodu.

– Chciałbym podziękować Sylwestrowi. Cholera jasna, jaki ten chłop był twardy. Myślałem, że już przestanie walczyć. Dostał tyle ciosów, a on dalej, dalej, dalej. Wielkie gratulacje!

– Wielkie gratulacje za ogromne serce do walki. Walka powinna skończyć się po pierwszej rundzie. Sylwester się już nie bronił, ledwo stał na nogach. Był gdzieś tam liczony, nie był w stanie walczyć i już do trzeciej rundy nie był w stanie wyjść. W trzeciej rundy no byłoby źle.

Źródło: YouTube