Tomasz Sarara szczerze o walce w High League: „Freak fighty przestały mnie po prostu…”

Za nami pierwsza konferencja przed galą High League, podczas której nie brakowało niespodzianek. Ogromnym zaskoczeniem było ogłoszenie starcia z udziałem Tomasza Sarary.

Jeszcze do wczoraj były kickboxer był zawodnikiem KSW. Kilka godzin przed konferencją największa polska organizacja MMA ogłosiła jednak, że kończy współpracę z Sarara. Można było się tego spodziewać, gdyż sam zawodnik po ostatniej porażce w KSW ogłosił, że kończy z MMA.

Podejście Sarary do freak fightów zmieniło się na przestrzeni lat, wraz z tym, jak zmieniały się same federacje freakowe. Początkowo stawiały one na ogromne kontrowersje i awantury, które przyciągały kibiców. Teraz jest to mocno ograniczane przez włodarzy, a sami zawodnicy idą raczej w stronę sportu, regularnie trenując do kolejnych walk.

W ostatnich miesiącach zawodnik wspominał, że mógłby zgodzić się wyłącznie na starcie z innym sportowcem. Takie też zorganizowała federacja High League i podczas siódmej edycji 17 czerwca w Krakowie zmierzy się z Michałem Pasternakiem w formule boksu w małych rękawicach.

W ostatniej rozmowie z fansportu.pl po konferencji zabrał głos w sprawie debiutu w High League i przyznał:

– Projekt samego freak fightu przestał mnie po prostu irytować i przeszkadzać. Organizacje freakowe od dłuższego czasu zmieniają się bardzo mocno, kontraktują sportowców i dla mnie jedyną możliwością było zrobić walkę sportową w organizacji freak fightowej, z czym od dłuższego czasu nie mam problemu.

– Faktycznie od dłuższego czasu przyglądając się, jak zmieniają się freak fighty, zaczęło się również zmienić w mojej głowie. Dobrą koncepcję stosuje High League. Nie musimy zmieniać się na siłę w influencerów i robić gównoburzę, to sięgają po nowego odbiorcę. Ludzie, którzy nie są zainteresowani gównoburzą, chcą zobaczyć ciekawe starcia. Na pewno nie jeden fan sportów walki taką pizgankę zobaczy.