Szymon Kołecki odszedł z KSW! Zawodnik zdradził powód swojej decyzji! „Ta część historii właśnie się skończyła…”

Media obiegła dzisiaj zaskakująca informacja. Szymon Kołecki rozstał się z organizacją KSW. W ostatnim wywiadzie zdradził powód takiej decyzji.

Były sztangista w klatce stoczył dotychczas 11 pojedynków. W największej organizacji MMA w Polsce walczył od 2019 roku i w KSW nie poniósł żadnej porażki. Zadebiutował pojedynkiem z Mariuszem Pudzianowskim, który zakończył się w pierwszej rundzie z powodu kontuzji byłego strongmana.

Następnie pokonał Damiana Janikowskiego, Martina Zawadę i w ostatnim starciu na gali KSW 62 Akopa Szostaka. Jedynie pojedynek z weteranem „King Kongiem” zakończył się decyzją, w pozostałych starciach zobaczyliśmy nokauty.

Po ostatniej walce Pudzianowskiego z senegalskim zapaśnikiem Mirosław Okniński namawiał do rewanżu z Kołeckim. Dyrektor sportowy KSW jednak w mocnych słowach wyjaśnił, że lepiej będzie, jak pomysły trenera pozostaną na jego Facebooku, a na takie starcie nie ma szans.

Kołecki był również przymierzany do walki z Tomaszem Narkunem o mistrzowski pas KSW. Sam zawodnik przyznał jednak, że nie jest zainteresowany takim pojedynkiem. Narkun bowiem jako mistrz całkowicie zdominował kategorię półciężką.

Żaden z rywali nawet nie zbliżył się do tego, by odebrać mu mistrzowski pas, który posiada od 2015 roku. W sześciu pojedynkach, których stawką był tytuł, tylko jeden z zawodników przetrwał pierwszą rundę. Był to Ivan Erslan, który i tak został poddany w kolejnej odsłonie.

W wywiadzie dla portalu onet.pl Szymon Kołecki zdradził, że to właśnie przez starcie z Tomaszem Narkunem nie mógł dojść do porozumienia z organizacją i w ostateczności zakończył współprace z KSW.

Umówiliśmy się z władzami federacji KSW, że stoczę w tym roku jeszcze jeden pojedynek za normalną stawkę, ale nie było mowy o starciu o pas z kimś takim, jak niepokonany od pięciu lat w wadze półciężkiej Tomasz Narkun. A taką właśnie dostałem ofertę. I ją odrzuciłem.

– Nigdy wcześniej tego nie zrobiłem, ale w tym wypadku oczekiwałem więcej czasu na przygotowania niż tylko niespełna osiem tygodni. A tylko tyle mi zaproponowano, choć ja byłem po dwumiesięcznym roztrenowaniu. Nie chciałbym takiej walki jedynie „zaliczyć”, a dać sobie szansę na zwycięstwo. Do tego jednak trzeba przygotować odpowiednią formę.

– Mowa w końcu o przeciwniku, który jest najlepszym zawodnikiem w KSW. Okazało się jednak, że na rozmowę nie ma szans, więc w tej sytuacji lepiej będzie się rozstać. Mogłem oczywiście trzymać się zapisów umowy i dochodzić swoich praw, ale uznałem, że będzie lepiej, jeśli każdy pójdzie w swoją stronę. Zawsze chciałem wystąpić w KSW, dokonałem tego, ale ta część historii właśnie się skończyła.

Kołecki zapewnia również, że to nie koniec jego kariery. Nadal zamierza walczyć w klatce, jednak na ten moment nie prowadził jeszcze żadnych negocjacji z innymi organizacjami.

– Nie obraziłem się na MMA, po wakacjach wróciłem do treningów i zasuwam jak zwykle. Nie rozmawiałem jeszcze z żadną inną federacją, bo jestem lojalnym człowiekiem i nie chciałem tego robić, dopóki obowiązywał mój kontrakt z KSW. Teraz jednak wszystkie rozwiązania są możliwe i nie wykluczam, że wkrótce znowu wejdę do klatki.

Źródło: onet.pl